Motorniczy z Łodzi będą obowiązkowo dmuchać w alkomat przed wyjazdem w trasę. Po tym, jak w poniedziałek pijany motorniczy spowodował tam śmiertelny wypadek, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji zapowiada zaostrzone kontrole trzeźwości. Dotąd pracownicy byli sprawdzani wyrywkowo.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że były przypadki, kiedy motorniczy dowiadywali się o kontroli trzeźwości i nie przychodzili do pracy.
Zapytaliśmy rzecznika szczecińskiego Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego czy - po tragicznym wypadku w Łodzi - ZDiTM w Szczecinie także planuje zaostrzyć kontrole? Czekamy na odpowiedź.
Tymczasem łódzka prokuratura ustala, kiedy motorniczy, który spowodował wypadek pił. - Chcemy ustalić czy mężczyzna przyszedł do pracy nietrzeźwy, czy alkohol spożywał w trakcie wykonywania swoich obowiązków - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.
Wiadomo, że gdy doszło do wypadku motorniczy kończył pracę. - Pracował u nas od dwóch lat. Można więc powiedzieć, że to osoba, która zna realia - informuje rzecznik MPK w Łodzi, Sebastian Grochala.
W poniedziałek 34-letni motorniczy wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył w samochód. Dwie osoby zginęły na miejscu, a dwie trafiły do szpitala. Mężczyzna był pijany - miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu, a stężenie rosło. To wskazuje, że motorniczy mógł pić w pracy. Materiał: TVN24/x-news