Jeśli referendum na Krymie odbędzie się - Angela Merkel nie pojawi się na szczycie G8 w Soczi - o zaostrzeniu niemieckiego stanowiska w sprawie Rosji pisze w niedzielę "Der Spiegel".
Wielu niemieckich polityków wciąż jednak negatywnie ocenia wprowadzenie sankcji na kraj Władimira Putina.
Niemcy wcześniej zaproponowały powołanie międzynarodowej grupy kontaktowej, która pomogłaby wznowić dialog pomiędzy Rosją, a Ukrainą.
Wątpliwości, co do samego referendum mają zwolennicy jedności ukraińskiej. Kilkaset osób wzięło udział w manifestacji w Symferopolu. Uczestnicy deklarowali, że zagłosują w referendum, które za tydzień zadecyduje, czy Krym wejdzie w skład Federacji Rosyjskiej. Są jednak przekonani, że wyniki zostaną sfałszowane.
- Na pewno wydrukują tyle kart do głosowania, ile będą potrzebować. Oczywiście, że pójdziemy na referendum, ale myślę, że nie będzie uczciwe. Będziemy jednak do końca walczyć o nasze prawa - zapowiadają Ukraińcy.
Na półwyspie odbywają się niemal codziennie zarówno prorosyjskie, jak i proukraińskie demonstracje.
Sytuacja na Krymie zaostrzyła się w ubiegłym tygodniu. Rada Federacji, na wniosek prezydenta Rosji Władimira Putina, zgodziła się na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie.
Jakikolwiek krok Rosji ku aneksji Krymu zamknie drzwi do dyplomacji - ostrzegł w sobotę amerykański sekretarz stanu John Kerry rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, Siergieja Ławrowa. Obaj ministrowie rozmawiali przez telefon. W krótkim komunikacie rosyjski MSZ pisze, że "obie strony będą nadal prowadzić intensywne konsultacje, aby móc uregulować kryzys ukraiński".
Jak podaje tnv24, tej nocy doszło do ostrzału ukraińskiego samolotu patrolowego straży granicznej nad Krymem. Ogień miała otworzyć grupa mężczyzn. Nikt nie został ranny.
W sobotę polski MSZ podjął decyzję o ewakuacji z Krymu polskiego konsulatu. Obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie po raz trzeci nie zostali wpuszczeni na półwysep.
Kryzys na Ukrainie wybuchł w listopadzie ubiegłego roku. Po tym, jak rząd odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią, ludzie wyszli na ulice. Manifestacje na kijowskim Majdanie i krwawe starcia demonstrantów z milicją trwały do lutego.
Teraz najbardziej napięta sytuacja jest na Krymie, gdzie mieszka wielu Rosjan. Nie akceptują nowej władzy w Kijowie, czyli zwolenników integracji europejskiej, którzy po kilku miesiącach protestów obalili Wiktora Janukowycza.
Manifestacja za jedność Ukrainy.
TVN24/x-news
Niemcy wcześniej zaproponowały powołanie międzynarodowej grupy kontaktowej, która pomogłaby wznowić dialog pomiędzy Rosją, a Ukrainą.
Wątpliwości, co do samego referendum mają zwolennicy jedności ukraińskiej. Kilkaset osób wzięło udział w manifestacji w Symferopolu. Uczestnicy deklarowali, że zagłosują w referendum, które za tydzień zadecyduje, czy Krym wejdzie w skład Federacji Rosyjskiej. Są jednak przekonani, że wyniki zostaną sfałszowane.
- Na pewno wydrukują tyle kart do głosowania, ile będą potrzebować. Oczywiście, że pójdziemy na referendum, ale myślę, że nie będzie uczciwe. Będziemy jednak do końca walczyć o nasze prawa - zapowiadają Ukraińcy.
Na półwyspie odbywają się niemal codziennie zarówno prorosyjskie, jak i proukraińskie demonstracje.
Sytuacja na Krymie zaostrzyła się w ubiegłym tygodniu. Rada Federacji, na wniosek prezydenta Rosji Władimira Putina, zgodziła się na użycie rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie.
Jakikolwiek krok Rosji ku aneksji Krymu zamknie drzwi do dyplomacji - ostrzegł w sobotę amerykański sekretarz stanu John Kerry rosyjskiego ministra spraw zagranicznych, Siergieja Ławrowa. Obaj ministrowie rozmawiali przez telefon. W krótkim komunikacie rosyjski MSZ pisze, że "obie strony będą nadal prowadzić intensywne konsultacje, aby móc uregulować kryzys ukraiński".
Jak podaje tnv24, tej nocy doszło do ostrzału ukraińskiego samolotu patrolowego straży granicznej nad Krymem. Ogień miała otworzyć grupa mężczyzn. Nikt nie został ranny.
W sobotę polski MSZ podjął decyzję o ewakuacji z Krymu polskiego konsulatu. Obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie po raz trzeci nie zostali wpuszczeni na półwysep.
Kryzys na Ukrainie wybuchł w listopadzie ubiegłego roku. Po tym, jak rząd odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią, ludzie wyszli na ulice. Manifestacje na kijowskim Majdanie i krwawe starcia demonstrantów z milicją trwały do lutego.
Teraz najbardziej napięta sytuacja jest na Krymie, gdzie mieszka wielu Rosjan. Nie akceptują nowej władzy w Kijowie, czyli zwolenników integracji europejskiej, którzy po kilku miesiącach protestów obalili Wiktora Janukowycza.
Manifestacja za jedność Ukrainy.
TVN24/x-news