Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował, że podpisał dekret o częściowej mobilizacji i wyraził nadzieję, że parlament poprze jego decyzję, przyjmując ustawę w tej sprawie - donosi Polska Agencja Prasowa.
Dekret został wydany "w związku z trwającą agresją w Autonomicznej Republice Krymu, którą Rosja stara się ukryć, organizując farsę o nazwie referendum, którego nigdy nie uzna ani Ukraina, ani cały cywilizowany świat" - tak mówił Turczynow.
W ubiegłym tygodniu ukraiński parlament przyjął też ustawę o powołaniu Gwardii Narodowej. Zastąpi ona dotychczasowe wojska wewnętrzne MSW.
W jej szeregi wstąpiło już 500 członków ochotniczej Samoobrony Majdanu i rozpoczęło szkolenie bojowe na jednym z poligonów w okolicach Kijowa.
Gwardia ma liczyć do 60 tysięcy osób, a w razie konieczności może zostać powiększona oddzielną decyzją parlamentu.
W niedzielę na Krymie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy decydowali czy chcą przyłączenia półwyspu do Rosji.
Według danych, jakie przedstawił szef komisji Rady Najwyższej Krymu, Michaił Małyszew, "za" opowiedziało się ponad 96 proc. głosujących, a frekwencja wyniosła ponad 83 proc.
Ukraina i państwa Zachodu zapowiedziały już, że nie uznają wyników referendum, bo o rozpisaniu głosowania zdecydowały prorosyjskie władze krymskiej autonomii.
- To głosowanie nie jest legalne, bo jest niezgodne z ukraińską konstytucją - oświadczył wcześniej premier Ukrainy, Arsenij Jaceniuk. Jak podkreślił, żeby referendum było ważne musiałoby mieć zasięg ogólnokrajowy, a nie lokalny.
W ubiegłym tygodniu ukraiński parlament przyjął też ustawę o powołaniu Gwardii Narodowej. Zastąpi ona dotychczasowe wojska wewnętrzne MSW.
W jej szeregi wstąpiło już 500 członków ochotniczej Samoobrony Majdanu i rozpoczęło szkolenie bojowe na jednym z poligonów w okolicach Kijowa.
Gwardia ma liczyć do 60 tysięcy osób, a w razie konieczności może zostać powiększona oddzielną decyzją parlamentu.
W niedzielę na Krymie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy decydowali czy chcą przyłączenia półwyspu do Rosji.
Według danych, jakie przedstawił szef komisji Rady Najwyższej Krymu, Michaił Małyszew, "za" opowiedziało się ponad 96 proc. głosujących, a frekwencja wyniosła ponad 83 proc.
Ukraina i państwa Zachodu zapowiedziały już, że nie uznają wyników referendum, bo o rozpisaniu głosowania zdecydowały prorosyjskie władze krymskiej autonomii.
- To głosowanie nie jest legalne, bo jest niezgodne z ukraińską konstytucją - oświadczył wcześniej premier Ukrainy, Arsenij Jaceniuk. Jak podkreślił, żeby referendum było ważne musiałoby mieć zasięg ogólnokrajowy, a nie lokalny.