Po raz pierwszy od rewolucji na kijowskim Majdanie przy jednym stole usiedli przedstawiciele władz Rosji i Ukrainy - mówił w Radiu Szczecin politolog prof. Andrzej Furier.
W Genewie szefowie dyplomacji Unii Europejskiej, USA, Rosji i Ukrainy podpisali porozumienie, które ma zakończyć kryzys. Jeden z warunków to powstrzymanie przemocy.
Grupy separatystów prorosyjskich muszą opuścić zajęte budynki rządowe na Ukrainie. Rosja zapewniła też, że nie ma zamiaru wysyłać swoich wojsk na terytorium wschodniej Ukrainy.
- To dobry krok, bo trzeba zaprzestać przemocy. Wschodnia i południowa Ukraina stoją w ogniu. Dlatego najpierw trzeba ten pożar ugasić, aby móc spokojnie rozmawiać - powiedział Siergiej Sobolew, Rosjanin z ukraińskim paszportem, który od lat mieszka w Szczecinie.
Kryzys na Ukrainie rozpoczął się w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy w Kijowie wybuchły antyrządowe protesty. Proeuropejska opozycja odsunęła od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza.
Rewolucji nie poparła rosyjskojęzyczna część mieszkańców Krymu. Półwysep zaanektowała Rosja. Teraz najbardziej napięta sytuacja jest na południowym-wschodzie kraju. Siły rządu tymczasowego walczą z prorosyjskimi separatystami, którzy przejęli szereg budynków państwowych i domagają się przyłączenia regionu do Rosji.
25 maja na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie.