Putin ma rację. O przyłączeniu Krymu do Rosji zdecydowali sami mieszkańcy. Nie było żadnej aneksji - tak uważa Siergiej Sobolew, Rosjanin z ukraińskim paszportem od lat mieszkający w Szczecinie.
W magazynie "Radio Szczecin na Wieczór" skomentował w ten sposób wystąpienie telewizyjne prezydenta Rosji.
Władimir Putin zapewniał, że nigdy nie planował przyłączenia Krymu do swojego kraju. Stwierdził jednak, że musiał interweniować, gdy Rosjanie mieszkający na półwyspie zaczęli bać się o swoje bezpieczeństwo.
- Przejęciu Krymu winna jest sama Ukraina, która biernie obserwowała to, co dzieje się na półwyspie - mówił Sobolew. - Jeżeli Ukraina odczuwała, że ktoś najechał na jej obywateli, to powinna była walczyć, a nie zrobiła absolutnie nic.
- Czy komuś się to podoba, czy nie, to jest w tym sporo prawdy. Problem jest jednak o wiele głębszy - stwierdził prof. Andrzej Furier, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Dotyczy on m.in. głębokiej niewydolności młodego państwa ukraińskiego, które nie sprostało obronie własnej suwerenności terytorialnej w pierwszym etapie konfliktu.
W opinii Furiera, Rosja nie poprzestanie tylko na przejęciu Krymu. Według politologa, Putin jest zainteresowany również wschodnimi regionami Ukrainy.
- Rosja nie zrezygnuje z pewnych swoich celów strategicznych i dalej będzie działała w kierunku tzw. federalizacji Ukrainy, ale może to robić innymi metodami. Bardziej pokojowymi - dodał Furier.
Sytuacja na południowym-wschodzie Ukrainy od kilku tygodni jest bardzo napięta. Siły rządu tymczasowego walczą z prorosyjskimi separatystami, którzy przejęli szereg budynków państwowych. Domagają się przyłączenia regionu do Rosji, tak jak miało to miejsce na półwyspie krymskim.
Władimir Putin zapewniał, że nigdy nie planował przyłączenia Krymu do swojego kraju. Stwierdził jednak, że musiał interweniować, gdy Rosjanie mieszkający na półwyspie zaczęli bać się o swoje bezpieczeństwo.
- Przejęciu Krymu winna jest sama Ukraina, która biernie obserwowała to, co dzieje się na półwyspie - mówił Sobolew. - Jeżeli Ukraina odczuwała, że ktoś najechał na jej obywateli, to powinna była walczyć, a nie zrobiła absolutnie nic.
- Czy komuś się to podoba, czy nie, to jest w tym sporo prawdy. Problem jest jednak o wiele głębszy - stwierdził prof. Andrzej Furier, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Dotyczy on m.in. głębokiej niewydolności młodego państwa ukraińskiego, które nie sprostało obronie własnej suwerenności terytorialnej w pierwszym etapie konfliktu.
W opinii Furiera, Rosja nie poprzestanie tylko na przejęciu Krymu. Według politologa, Putin jest zainteresowany również wschodnimi regionami Ukrainy.
- Rosja nie zrezygnuje z pewnych swoich celów strategicznych i dalej będzie działała w kierunku tzw. federalizacji Ukrainy, ale może to robić innymi metodami. Bardziej pokojowymi - dodał Furier.
Sytuacja na południowym-wschodzie Ukrainy od kilku tygodni jest bardzo napięta. Siły rządu tymczasowego walczą z prorosyjskimi separatystami, którzy przejęli szereg budynków państwowych. Domagają się przyłączenia regionu do Rosji, tak jak miało to miejsce na półwyspie krymskim.
- Przejęciu Krymu winna jest sama Ukraina, która biernie obserwowała to, co dzieje się na półwyspie - mówił Sobolew. - Jeżeli Ukraina odczuwała, że ktoś najechał na jej obywateli, to powinna była walczyć, a nie zrobiła absolutnie nic.
- Czy komuś się to podoba, czy nie, to jest w tym sporo prawdy. Problem jest jednak o wiele głębszy - stwierdził prof. Andrzej Furier, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego.