Pozostawienie decyzji w sprawie wysyłania sześciolatków do szkół w gestii rodziców to dobry krok, ale nie powinni oni decydować o przyszłości polskiego szkolnictwa - tak temat przyszłej reformy szkolnictwa komentowali goście programu "Radio Szczecin na Wieczór".
- Rodzic może wyrazić zgodę na posłanie dziecka jako sześciolatka albo siedmiolatka. Dziecko, które jest w tej chwili w klasie pierwszej, może w przyszłym roku zostać w tej klasie pierwszej. Wtedy nie dostaje promocji. Uważam, że to jest niewychowawcze - mówiła Świerczek.
Według Doroty Korczyńskiej ze Stowarzyszenia Rodzice dla Szczecina, to właśnie rodzice powinni decydować o edukacji swoich dzieci.
- To rodzice powinni decydować czy ich dziecko powinno iść do szkoły w wieku sześciu lat, czy w wieku siedmiu lat, weryfikując przede wszystkim stan przygotowania dzieci, ale też stan przygotowania szkoły - stwierdziła Korczyńska.
Zdaniem Bogdana Chęcia, dyrektora Szkoły Podstawowej nr 61 w Szczecinie, to dobrze, że rodzice mają wpływ na edukację swoich dzieci, ale niekoniecznie powinni mieć bezpośredni wpływ na całą oświatę.
- Jestem za tym, żeby rodzice w tak elementarnych sprawach jak edukacja dzieci mieli swój głos, ale ja byłbym zwolennikiem, by to reprezentanci tych rodziców współdecydowali czy mieli wpływ na podejmowanie ważnych decyzji w oświacie - uważa Chęć.
W tym roku szkolnym w Szczecinie naukę w pierwszych klasach rozpoczęło dwa tysiące sześciolatków.