Komisja Europejska wysłała rekomendacje do Polski w związku ze zmianami w sądownictwie i zapowiedziała postępowanie o naruszenie unijnego prawa.
W opinii profesora Roberta Grzeszczaka z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, sprawa trafi prawdopodobnie do Trybunału Sprawiedliwości. W opinii eksperta, decyzje w tej sprawie będą zapadać szybko.
- To jest sprawa dość polityczna. Tzn. ona dotyczy obywateli, ich praw, niezawisłości sądów. W normalnych warunkach, w sprawach gospodarczych typu ochrona środowiska, to są około dwa lata. A tutaj możemy się zmieścić w ciągu roku - mówi Grzeszczak.
Komisarze ustalili też, że jeśli ustawa o Sądzie Najwyższym, której zawetowanie zapowiedział prezydent, powróci w podobnym kształcie, uruchomiony zostanie artykuł 7. unijnego traktatu. Do tego potrzebna jest jednomyślność, a Węgry kilkakrotnie zapewniały, że się na to nie zgodzą.
Profesor Artur Nowak-Far ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie uważa jednak, że ten scenariusz wydaje się mało realny.
- W ostateczności wymaga to jednomyślności głów państw i szefów rządów - tłumaczy Nowak-Far.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek odnosząc się do decyzji Komisji Europejskiej powiedział, że państwa członkowskie Unii Europejskiej same dokonują zmian w zakresie organizacji wymiaru sprawiedliwości. Podkreślił, że wszystkie zmiany zostały przygotowane zgodnie z polskim porządkiem prawnym.
- Pan przewodniczący Timmermans powinien zapoznać się z przepisami, które obowiązują w Polsce - powiedział rzecznik rządu.
Dodał, że podpisana przez prezydenta ustawa o ustroju sądów powszechnych oraz ustawy, które prezydent zamierza zawetować o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa, miały usprawnić działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości.