Kilkaset osób uczestniczy w Marszu Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej w Warszawie. Uroczystość zorganizowano dla uczczenia 75. rocznicy tzw. Krwawej Niedzieli, apogeum mordów UPA, która - w latach 1943-1945 - zamordowała nawet 100 tysięcy Polaków.
Trasa marszu zorganizowanego przez Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 lipca biegnie Krakowskim Przedmieściem i Starym Miastem. Uczestnicy idą w ciszy, zatrzymują się przy tablicach upamiętniających tragedię wołyńską. W pochodzie uczestniczą parlamentarzyści, duchowni, działacze organizacji kresowych, kombatanci i krewni ofiar UPA.
- Całe dzieciństwo słyszałem opowieści o tych okrucieństwach, które się wtedy odbywały. Babcia potępiała banderowców, to co oni robili, to było coś nieludzkiego. Z drugiej strony sąsiad z Ukrainy ratował mojego ojca i dziadka - powiedział jeden z uczestników marszu.
W marszu idą także harcerze i mieszkańcy stolicy, wielu z nich niesie biało-czerwone flagi oraz tablice, na których są nazwy miejscowości z Wołynia i Galicji Wschodniej, w których UPA przeprowadziło antypolskie akcje.
- Sześć osób się tylko uratowało, troje dzieci i trzy osoby dorosłe. Moja mama została przez nich zamordowana - powiedziała uczestniczka marszu.
Uroczystość zakończy msza w Katedrze Polowej.