Rząd przygotował na przyszły rok projekt budżetu bez deficytu. Projekt został wstępnie przyjęty przez Radę Ministrów.
Wydatki i dochody mają wynosić po 429,5 miliarda złotych. Premier Mateusz Morawiecki mówił, że to pierwsze takie osiągnięcie od 1990 roku.
Zdaniem premiera, dobry wynik przyszłorocznego budżetu jest ważny dzięki walce z przestępstwami podatkowymi i likwidacji zbędnej administracji.
- Budżet nie jest już bankomatem dla przestępców podatkowych - przekonywał szef rządu.
Mówił, że rządy po 2015 roku zwalczyły w znacznym stopniu mafie paliwowe, tytoniowe i mafię alkoholową, a także tak zwane karuzele VAT - czyli jeden ze sposobów na uniknięcie płacenia tego podatku.
W przyszłorocznym budżecie przewidziano wzrost PKB o 3,7 procent i inflację na poziomie 2,5 procent. Inflacja ma pomóc we wzroście dochodów. Według rządu, na dochody będą też miały wpływ: zerowy PIT dla osób do 26 roku życia, obniżenie stawki podatkowej dla pierwszego progu na skali z 18 do 17 procent oraz podwyższenie pracowniczych kosztów uzyskania przychodu.
Premier zapowiedział, że w budżecie ważne miejsce zajmą wydatki na świadczenia społeczne, w tym 500 Plus i 500 Plus dla niepełnosprawnych. Łącznie na ten cel w 2020 roku ma zostać wydanych 66 miliardów złotych. Inne przewidziane wydatki to między innymi program Dobry Start czyli coroczne świadczenie w wysokości 300 złotych przed rozpoczęciem roku szkolnego oraz waloryzacja emerytur w marcu 2020 roku. W przyszłym roku mają też wzrosnąć wydatki na służby zdrowia - do 5,06 procent PKB. Według pierwotnych planów, składka miała wynosić 5,03 procent.
Premier mówił też, że zadłużenie państwa w stosunku do PKB jest obniżane. Jak mówił, na koniec rządów PO zadłużenie wynosiło 888 miliardów złotych. "Przez 8 lat dług został de facto więcej niż podwojony" - zaznaczył.
Premier liczy, że jesienią do Sejmu trafi projekt budżetu w takim kształcie jak obecnie. Mówił, że taka jest intencja jego rządu. W tej chwili projekt trafi do konsultacji społecznych.
Zdaniem premiera, dobry wynik przyszłorocznego budżetu jest ważny dzięki walce z przestępstwami podatkowymi i likwidacji zbędnej administracji.
- Budżet nie jest już bankomatem dla przestępców podatkowych - przekonywał szef rządu.
Mówił, że rządy po 2015 roku zwalczyły w znacznym stopniu mafie paliwowe, tytoniowe i mafię alkoholową, a także tak zwane karuzele VAT - czyli jeden ze sposobów na uniknięcie płacenia tego podatku.
W przyszłorocznym budżecie przewidziano wzrost PKB o 3,7 procent i inflację na poziomie 2,5 procent. Inflacja ma pomóc we wzroście dochodów. Według rządu, na dochody będą też miały wpływ: zerowy PIT dla osób do 26 roku życia, obniżenie stawki podatkowej dla pierwszego progu na skali z 18 do 17 procent oraz podwyższenie pracowniczych kosztów uzyskania przychodu.
Premier zapowiedział, że w budżecie ważne miejsce zajmą wydatki na świadczenia społeczne, w tym 500 Plus i 500 Plus dla niepełnosprawnych. Łącznie na ten cel w 2020 roku ma zostać wydanych 66 miliardów złotych. Inne przewidziane wydatki to między innymi program Dobry Start czyli coroczne świadczenie w wysokości 300 złotych przed rozpoczęciem roku szkolnego oraz waloryzacja emerytur w marcu 2020 roku. W przyszłym roku mają też wzrosnąć wydatki na służby zdrowia - do 5,06 procent PKB. Według pierwotnych planów, składka miała wynosić 5,03 procent.
Premier mówił też, że zadłużenie państwa w stosunku do PKB jest obniżane. Jak mówił, na koniec rządów PO zadłużenie wynosiło 888 miliardów złotych. "Przez 8 lat dług został de facto więcej niż podwojony" - zaznaczył.
Premier liczy, że jesienią do Sejmu trafi projekt budżetu w takim kształcie jak obecnie. Mówił, że taka jest intencja jego rządu. W tej chwili projekt trafi do konsultacji społecznych.
Dodaj komentarz 2 komentarze
co z was ten pinocchio robi??
dług naszego kraju (powtarzam że to rządy POPiSu, a nie jedynie jednego członu)
blisko 5 BILIONÓW
ponad 126 tyś na jednego mieszkańca wliczając dzieci oraz starców i emigrantów
215 % PKB ...
Ale kłamczuszek mateuszek musi siać propagandę dalej, będzie wmawiał, że budżet bez deficytu, a większość wyborców "jedynej słusznej partii" będzie chwytać to jak pelikany bez zastanowienia i jeszcze wzdychać jak to jest wspaniale, nie ważne co by powiedział, a na koniec roku i tak okaże się, że wydatki przerosły wpływy, a do tego jak to wspomniał poprzednik, nie można powiedzieć że pierwszy rok bez deficytu, jeśli patrzymy na całość, a dług publiczny, czyli deficyt wynosi już koło tej kwoty 5 mld zł i ciągle rośnie, bo żaden rząd nie ma jaj coś z tym zrobić i zacząć go spłacać i redukować choćby kosztem swoich posłów, znajomków i rodziny w spółkach skarbu państwa.