Po tym, jak kilkuset zwolenników Donalda Trumpa weszło na teren Kapitolu w Waszyngtonie, Kongres Stanów Zjednoczonych przerwał obrady.
- Żadnej przemocy! Pamiętajcie, to my jesteśmy partią prawa i porządku - szanujcie prawo i naszych wspaniałych ludzi w niebieskich barwach - wezwał prezydent USA we wpisie na Twitterze.
Już wcześniej prezydent Donald Trump apelował za pośrednictwem Twittera do swoich zwolenników o pokojowe zachowanie.
"Współpracujcie ze służbami porządkowymi. Oni są po naszej stronie. Bądźcie spokojni" - napisał amerykański prezydent.
Jeden z kongresmenów poinformował, że służby wobec osób, które wdarły się do budynku użyły gazu łzawiącego. Jim Himes z Partii Demokratycznej napisał na Twitterze, że policja poleciła politykom założyć maski gazowe.
Wiceprezydent Mike Pence został ewakuowany "w bezpieczne miejsce". Podobnie ewakuowano spikerkę Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych Nancy Pelosi.
W środę w amerykańskim Kongresie rozpoczęło się liczenie głosów elektorskich w wyborach prezydenckich, które powinno zakończyć się ogłoszeniem Joe Bidena nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Już na początku procedury część polityków republikańskich zgłosiła zastrzeżenia, co wywołało ostry sprzeciw innych przedstawicieli tej partii.
W grudniu ubiegłego roku miało miejsce głosowanie elektorów z poszczególnych stanów. Joe Biden uzyskał w nim 306, a Donald Trump 232 głosy. Zgodnie z konstytucją wyniki głosowania muszą być jednak formalnie przeliczone przez Kongres.