Ministerstwo Obrony Narodowej podpisuje kontrakty na sprzęt warte pół biliona złotych, który ma wzmocnić siłę polskiej armii.

Wojna na Ukrainie pokazuje, że wojska piechoty muszą być wzmocnione artylerią i siłami pancernymi - ocenia Łukasz Jankowski z Radia WNET. - Żeby piechota mogłaby być skuteczna, musi być wsparta przez siły pancerne, siły zmechanizowane, przez dobre wozy bojowe. To jest po prostu nieodzowne na polu bitwy. Pokazuje to sytuacja na ukraińskim froncie - mówi Jankowski.

Wybór sprzętu ze Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej pokazuje, z kim Polska chce działać jako sojusznik - zaznacza Grzegorz Gibas z Radia Szczecin. - Świat jest tak podzielony, że kupuje czołgi od tego, z kim chce się wiązać sojuszniczo. Część Europy, zwłaszcza Europy wschodniej kupuje czołgi od Niemiec. To Czechy, Węgry, najprawdopodobniej również Grecja wymieni swój sprzęt na niemiecki. Natomiast reszta, tak jak my, kupuje od Stanów Zjednoczonych czy Korei Południowej - zaznacza Gibas.

W ramach kontraktów na wyposażenie polskiej armii trafią, między innymi, amerykański system ochrony przeciwrakietowej Patriot, 180 koreańskich czołgów K2 czy ponad 650 haubic K9.