Spotkanie ambasadorów krajów członkowskich nie przyniosło rozstrzygnięć. Narada zostanie wznowiona jutro o 10.00.
Ambasador Polski przy Unii Europejskiej Andrzej Sadoś poinformował, że wiele kwestii wymaga jeszcze dopracowania. Polska domaga się przede wszystkim objęcia sankcjami rosyjskich diamentów, paliwa nuklearnego. Chce też znaczącego ograniczenia importu kauczuku syntetycznego - o jedną trzecią w porównaniu z obecną propozycją Komisji, wynoszącą 560 tysięcy ton. Chce również wpisania na czarną listę kierownictwa Rosatomu, który okupuje Zaporoską Elektrownię Jądrową, a także osób odpowiedzialnych za porywanie ukraińskich dzieci i przymusowe ich adopcje w Rosji.
„Determinacja ma sens i presja ma sens. W ciągu ostatnich 12 miesięcy to, co było niemożliwe jednego dnia, następnego dnia stawało się możliwe. Chcemy ograniczyć potencjał rosyjskiej zbrodniczej maszyny wojennej. Chcemy zmniejszyć wpływy do rosyjskiego budżetu, z którego finansowana jest wojna, i chcemy sankcjonowania oligarchów i zbrodniarzy wojennych” - podkreślił ambasador.
Jeśli jutro będzie porozumienie wśród przedstawicieli 27 krajów, to jest jeszcze szansa, że wszystkie procedury zostaną sfinalizowane tego samego dnia, by weszły w życie rok po rozpoczęciu napaści Rosji na Ukrainę.
„Determinacja ma sens i presja ma sens. W ciągu ostatnich 12 miesięcy to, co było niemożliwe jednego dnia, następnego dnia stawało się możliwe. Chcemy ograniczyć potencjał rosyjskiej zbrodniczej maszyny wojennej. Chcemy zmniejszyć wpływy do rosyjskiego budżetu, z którego finansowana jest wojna, i chcemy sankcjonowania oligarchów i zbrodniarzy wojennych” - podkreślił ambasador.
Jeśli jutro będzie porozumienie wśród przedstawicieli 27 krajów, to jest jeszcze szansa, że wszystkie procedury zostaną sfinalizowane tego samego dnia, by weszły w życie rok po rozpoczęciu napaści Rosji na Ukrainę.