Dwa tygodnie upałów i pożarów potwierdziły obawy, że ekosystem Grecji jest coraz bardziej zagrożony - alarmują eksperci.
Lipiec jest w Grecji najgorszym miesiącem od 13 lat pod względem spalonych gruntów. Zima była sucha, a wiosenne deszcze nie nasyciły gleby wilgocią.
Grecki minister ochrony ludności Vassilis Kikilias powiedział w tym tygodniu, że służby walczyły z ponad 660 pożarami w tym miesiącu - średnio było to od 50 do 70 pożarów dziennie.
Firmy i gospodarstwa rolne na turystycznych wyspach Korfu i Rodos, drugiej co do wielkości greckiej wyspie Evia oraz na terenach wiejskich w pobliżu Wolos w środkowej Grecji poniosły w tym roku największe straty. Greckie państwowe stowarzyszenie ubezpieczające rolników ELGA szacuje, że na Rodos spłonęło 50 tysięcy drzew oliwnych oraz 2500 zwierząt i uli. Znaczące straty notuje się w zebranym zbożu i winogronach.
Szef lokalnego stowarzyszenia ochrony środowiska Grigoris Dimitriadis powiedział, że na Rodos, gdzie pożary wybuchły 18 lipca, ogień zagroził dużej części lokalnej fauny - w tym charakterystycznym dla wyspy danielom. Unijne obserwatorium klimatyczne Copernicus poinformowało, że emisja dymu z pożarów lasów w Grecji była najwyższa w tym okresie w ciągu ostatnich 21 lat.