Ukraińskie władze starają się o pozwolenie na rażenie zachodnią bronią celów w głębi Rosji. Na razie mogą to czynić jedynie w ograniczonym przygranicznym pasie. Kijów przyznaje, że jego wysiłki odbijają się od ściany, mimo to nie rezygnuje z dyplomatycznych starań przekonania Zachodu.
Kijów od miesięcy przekonuje, że użycie brytyjskich Storm Shadow i amerykańskich ATACMS-ów do rażenia celów na terenie Rosji mogłoby istotnie wspomóc ukraińskie wojsko. Podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami prezydent Zełenski pytany o stan rozmów z przywódcami zachodu odpowiedział: - Starają się w ogóle ze mną na ten temat nie rozmawiać, ale ja ponawiam to pytanie.
Jak czytamy w najnowszym raporcie Instytutu Badań nad Wojną, wiele wskazuje na to, że to amerykańskie władze nie zgadzają się na używanie rakiet do rażenia celów w Rosji, ale też zakazują Londynowi wydania takiego pozwolenia.
Tymczasem, jak twierdzą analitycy, choć Rosjanie wycofali swoje samoloty z obszarów potencjalnie zagrożonych, to wciąż mają tam setki wojskowych obiektów, które wykorzystują jako zaplecze logistyczne w atakach na Ukrainę.
Według doniesień prasowych z listą takich celów do USA wybrali się ukraiński minister obrony i szef biura prezydenta, aby przekonać amerykanów do wydania odpowiedniego pozwolenia.
Jak czytamy w najnowszym raporcie Instytutu Badań nad Wojną, wiele wskazuje na to, że to amerykańskie władze nie zgadzają się na używanie rakiet do rażenia celów w Rosji, ale też zakazują Londynowi wydania takiego pozwolenia.
Tymczasem, jak twierdzą analitycy, choć Rosjanie wycofali swoje samoloty z obszarów potencjalnie zagrożonych, to wciąż mają tam setki wojskowych obiektów, które wykorzystują jako zaplecze logistyczne w atakach na Ukrainę.
Według doniesień prasowych z listą takich celów do USA wybrali się ukraiński minister obrony i szef biura prezydenta, aby przekonać amerykanów do wydania odpowiedniego pozwolenia.