Wylądował samochodem w rzece choć nie powinien w ogóle wsiadać za kółko, bo miał sądowy zakaz prowadzenia do 2018 roku.
23-latek z Choszczna zabrał ukochaną na dyskotekę do sąsiedniej miejscowości. Wracając zjechał z drogi i swoim Daewoo Tico wjechał do Iny.
O zanurzonym w wodzie do wysokości szyb aucie dyżurny Policji dowiedział się z anonimowego zgłoszenia. Funkcjonariusze ustalili tożsamość kierowcy i pasażerki. Mężczyzna zawile się tłumaczył. Twierdził, że zabrakło mu paliwa i pozostawił samochód na drodze. I nie wie, co się z nim stało. Ostatecznie przyznał się do utopienia auta, ale nie umiał wytłumaczyć, jak do tego doszło.
Nie wiadomo, czy był pijany. Od utopienia samochodu do przesłuchania minęła ponad doba. Jego dziewczyna na komisariacie przyznała, że na imprezie piła alkohol. Podczas zdarzenia była tak pijana, że nie była świadoma, że auto wylądowało w rzece. Wydawało się jej, że wjechali tylko na podmokły teren i dlatego nie mogą wyjechać.
Za złamanie sądowego zakzu prowadzenia aut kierowcy grozi do trzech lat więzienia.
O zanurzonym w wodzie do wysokości szyb aucie dyżurny Policji dowiedział się z anonimowego zgłoszenia. Funkcjonariusze ustalili tożsamość kierowcy i pasażerki. Mężczyzna zawile się tłumaczył. Twierdził, że zabrakło mu paliwa i pozostawił samochód na drodze. I nie wie, co się z nim stało. Ostatecznie przyznał się do utopienia auta, ale nie umiał wytłumaczyć, jak do tego doszło.
Nie wiadomo, czy był pijany. Od utopienia samochodu do przesłuchania minęła ponad doba. Jego dziewczyna na komisariacie przyznała, że na imprezie piła alkohol. Podczas zdarzenia była tak pijana, że nie była świadoma, że auto wylądowało w rzece. Wydawało się jej, że wjechali tylko na podmokły teren i dlatego nie mogą wyjechać.
Za złamanie sądowego zakzu prowadzenia aut kierowcy grozi do trzech lat więzienia.