"Le Figaro" przypomina, że w ubiegłym roku we Francji złożono ponad 130 tysięcy próśb o azyl. Były to wówczas rekordowe dane.
- Obecna tendencja wskazuje, że w tym roku we Francji zostanie złożonych ponad 140 tysięcy wniosków - mówi gazecie anonimowy prefekt.
Najwięcej wniosków składają obywatele Afganistanu, Gwinei, Wybrzeża Kości Słoniowej, Turcji i Demokratycznej Republiki Konga.
"W większości nie są to uchodźcy polityczni, ani ofiary prześladowań religijnych i etnicznych, ale osoby poszukujące pracy" - pisze konserwatywna gazeta.
Dziennik zauważa, że fala próśb o azyl powoduje coraz większe opóźnienia w rozpatrywaniu wniosków przez administrację. Obecnie trzeba czekać średnio 124 dni, ale w niektórych przypadkach procedura może trwać ponad rok. Ponad 44 procent osób otrzymuje jednak pozytywną odpowiedź.
"Na tę gościnność wydaje się co roku kilka miliardów euro” - komentuje dziennik, wymieniając koszty związane z opieką zdrowotną, noclegiem i edukacją. Gazeta krytykuje też fakt, iż rząd wspiera finansowo promigranckie stowarzyszenia, które sprzeciwiają się ograniczaniu napływu przybyszów.
Jednym z efektów ich działań jest niedawna decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który zakazał Francji stosowania szybkiej procedury wydalania nielegalnych imigrantów z powodu zagrożenia terrorystycznego.
Według "Le Figaro", francuski rząd nie podejmuje stanowczych działań w walce z nielegalną imigracją.
"Im głośniej władza wykonawcza mówi w tej sprawie, tym bardziej wydaje się tracić panowanie nad sytuacją" - pisze dziennik, nazywając Francję "królestwem zaprzeczania rzeczywistości”.