Mieszkanka Stargardu walczy o odszkodowanie po huraganie Ksawery. W grudniu ubiegłego roku wichura zerwała część dachu bloku Spółdzielni Mieszkaniowej Zachód. W mieszkaniu pani Janiny, które mieści się na ostatnim piętrze, deszcz zalał sufit i ściany. Straty sięgają ok. 2 tys. zł.
Mimo że spółdzielnia dostała od swojego ubezpieczyciela kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania, to pani Janinie nie wypłaciła ani złotówki.
Jak tłumaczy Ewa Pilarczyk, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Zachód w Stargardzie, pieniądze mogłyby być wypłacone, gdyby dach został uszkodzony z powodu zaniedbań spółdzielni.
- W tym przypadku nie miało to miejsca - wyjaśnia Pilarczyk i dodaje, że dach był w dobrym stanie, winny jest huragan.
Pani Janina w bloku należącym do spółdzielni mieszka od 25 lat. Jak sama mówi, nie pamięta, kiedy ostatni raz dach był remontowany. - Za to, co dzieje się w mieszkaniu odpowiadam ja, ale za mury zewnętrzne odpowiada już spółdzielnia.
W opinii adwokat Martyny Maciejewskiej-Przyłuckiej, jest szansa na odszkodowanie, ale takie przypadki może rozwiązać tylko sąd.
- Prawo poniekąd jest po stronie pani Janiny, dlatego że to spółdzielnia będzie musiała wykazać, że zadbała o stan techniczny budynku. Musiałby zostać powołany biegły, który na podstawie dokumentów i zeznań świadków stwierdziłby, jaki był faktyczny stan dachu w tamtym momencie - tłumaczy Maciejewska-Przyłucka.
Pani Janina czeka jeszcze na odpowiedź od ubezpieczyciela spółdzielni. Nie wyklucza skierowania sprawy do sądu.
Jak tłumaczy Ewa Pilarczyk, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Zachód w Stargardzie, pieniądze mogłyby być wypłacone, gdyby dach został uszkodzony z powodu zaniedbań spółdzielni.
- W tym przypadku nie miało to miejsca - wyjaśnia Pilarczyk i dodaje, że dach był w dobrym stanie, winny jest huragan.
Pani Janina w bloku należącym do spółdzielni mieszka od 25 lat. Jak sama mówi, nie pamięta, kiedy ostatni raz dach był remontowany. - Za to, co dzieje się w mieszkaniu odpowiadam ja, ale za mury zewnętrzne odpowiada już spółdzielnia.
W opinii adwokat Martyny Maciejewskiej-Przyłuckiej, jest szansa na odszkodowanie, ale takie przypadki może rozwiązać tylko sąd.
- Prawo poniekąd jest po stronie pani Janiny, dlatego że to spółdzielnia będzie musiała wykazać, że zadbała o stan techniczny budynku. Musiałby zostać powołany biegły, który na podstawie dokumentów i zeznań świadków stwierdziłby, jaki był faktyczny stan dachu w tamtym momencie - tłumaczy Maciejewska-Przyłucka.
Pani Janina czeka jeszcze na odpowiedź od ubezpieczyciela spółdzielni. Nie wyklucza skierowania sprawy do sądu.
Jak tłumaczy Ewa Pilarczyk, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Zachód w Stargardzie, pieniądze mogłyby być wypłacone w przypadku, gdyby dach został uszkodzony z powodu zaniedbań spółdzielni.
- Za to, co dzieje się w mieszkaniu odpowiadam ja, ale za mury zewnętrzne odpowiada już spółdzielnia - dodaje kobieta.


Radio Szczecin