Państwo nie dołoży do ubezpieczeń marynarzy - tak wynika z przyjętych przez rząd założeń do ustawy o pracy na statkach morskich. To oznacza, że nie ma szans na ich powrót pod polską banderę.
- Rząd oszczędza na tej grupie zawodowej - komentuje Paweł Kowalski z Solidarności w Polskiej Żegludze Morskiej. - Minister finansów nie zgadza się z tym, że państwo będzie partycypowało w rozwiązaniu tego problemu.
Podobnego zdania jest europoseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Gróbarczyk. - Będziemy mieli w dalszym ciągu to, co mamy, czyli kompletny bezwład - uważa Gróbarczyk.
Według posła Platformy Obywatelskiej Arkadiusza Litwińskiego, teoretycznie wciąż jest szansa na dofinansowanie ZUS-u dla marynarzy, bo sytuacja finansowa państwa poprawia się. Praktycznie - wielu posłów może głosować przeciw.
- Mogą rodzić się tu skojarzenia z KRUS-em. Dlaczego polski podatnik ma płacić część składki za kogoś, kto całkiem dobrze zarabia? - zauważa Litwiński.
Projekt ustawy musi teraz zaopiniować kilka ministerstw, związki zawodowe oraz pracodawcy. Nie wiadomo, kiedy będzie gotowy i trafi pod głosowanie do Sejmu.
Jeśli statek pływa pod polską banderą, armator musi opłacać ZUS za marynarzy. Większość woli więc zarejestrować jednostkę w innym kraju. Wówczas marynarze nie są objęci ubezpieczeniem, chyba, że sami opłacają składki. Największy polski armator, czyli PŻM nie ma ani jednego statku pod polską banderą.