Potrzebna jest rozwaga i chłodna analiza. O zdrowy rozsądek podczas szaleństwa wyprzedaży apeluje miejska rzeczniczka praw konsumenta.
W piątek wypada Black Friday, czyli dzień, w którym sklepy kuszą klientów dużymi rabatami.
Niektóre z rabatów są pozorne - mówiła Longina Kaczmarek w "Rozmowie pod Krawatem". Jak dodała - czasem lepiej poczekać z zakupami, bo prawdziwe obniżki zaczną się później.
- Prawdziwe okazje będzie można znaleźć dopiero po świętach, kiedy nasze portfele zostaną prawie opróżnione. Styczeń i luty to taki martwy sezon, więc oni będą wtedy robili wszystko, żebyśmy tych zakupów dokonywali - podkreślała Kaczmarek.
Podczas zakupowego szaleństwa pamiętajmy, że małym druczkiem pod wielką promocyjną ceną, zobaczymy najniższą cenę w ciągu ostatnich 30 dni - jako podpowiedź, czy faktycznie mamy do czynienia z tak dużą promocją.
Największa część Polaków, korzystających z promocji w Czarny Piątek, wydała z okazji tego dnia w ubiegłym roku od 200 do 300 złotych.
Longina Kaczmarek świętowała ostatnio 25-lecie swojej pracy jako Miejska Rzecznik Praw Konsumenta. Na antenie opowiadała coś się zmieniło w tym czasie na rynku: - Zdecydowanie zmienia się nastawienie sprzedawców, przedsiębiorców i usługodawców... Wiedzą już, że konsumenta trzeba szanować, liczyć się z nim. Prawo jest zmieniane właśnie na jego korzyść.
Rozmawialiśmy także o nowych przepisach - w przyszłym roku będziemy mieli wolne w Wigilię, ale w zamian aż trzy niedziele handlowe przed świętami. Panią rzecznik zapytaliśmy także o teorie spiskowe, twierdzące, że w pralkach, telewizorach i innych sprzętach montowane są chipy, które psuję je tuż po gwarancji.
Całą rozmowę można wysłuchać, ale również obejrzeć na naszej stronie i na radiowym Facebooku, powtórka całości na antenie o północy.
Niektóre z rabatów są pozorne - mówiła Longina Kaczmarek w "Rozmowie pod Krawatem". Jak dodała - czasem lepiej poczekać z zakupami, bo prawdziwe obniżki zaczną się później.
- Prawdziwe okazje będzie można znaleźć dopiero po świętach, kiedy nasze portfele zostaną prawie opróżnione. Styczeń i luty to taki martwy sezon, więc oni będą wtedy robili wszystko, żebyśmy tych zakupów dokonywali - podkreślała Kaczmarek.
Podczas zakupowego szaleństwa pamiętajmy, że małym druczkiem pod wielką promocyjną ceną, zobaczymy najniższą cenę w ciągu ostatnich 30 dni - jako podpowiedź, czy faktycznie mamy do czynienia z tak dużą promocją.
Polacy na Black Friday nabierają się już coraz rzadziej, jednak zupełnie inaczej było jeszcze kilka lat temu. - Na samym początku ludzie nie bardzo wiedzieli o co chodzi, myśleli, że będzie dokładnie tak samo jak w USA. Ulice były zablokowane, po prostu ludzie rzucali się do tych dużych sklepów. Przekonali się jednak, że te różnice w cenie wcale nie są tak duże - przekonywała Kaczmarek.
Największa część Polaków, korzystających z promocji w Czarny Piątek, wydała z okazji tego dnia w ubiegłym roku od 200 do 300 złotych.
Longina Kaczmarek świętowała ostatnio 25-lecie swojej pracy jako Miejska Rzecznik Praw Konsumenta. Na antenie opowiadała coś się zmieniło w tym czasie na rynku: - Zdecydowanie zmienia się nastawienie sprzedawców, przedsiębiorców i usługodawców... Wiedzą już, że konsumenta trzeba szanować, liczyć się z nim. Prawo jest zmieniane właśnie na jego korzyść.
Rozmawialiśmy także o nowych przepisach - w przyszłym roku będziemy mieli wolne w Wigilię, ale w zamian aż trzy niedziele handlowe przed świętami. Panią rzecznik zapytaliśmy także o teorie spiskowe, twierdzące, że w pralkach, telewizorach i innych sprzętach montowane są chipy, które psuję je tuż po gwarancji.
Całą rozmowę można wysłuchać, ale również obejrzeć na naszej stronie i na radiowym Facebooku, powtórka całości na antenie o północy.
W piątkowej "Rozmowie pod Krawatem" gościem Małgorzaty Frymus będzie dyrektor Teatru Lalek Pleciuga Tomasz Lewandowski.
Niektóre z rabatów są pozorne - mówiła Longina Kaczmarek w "Rozmowie pod Krawatem". Jak dodała - czasem lepiej poczekać z zakupami, bo prawdziwe obniżki zaczną się później.
- Na samym początku ludzie nie bardzo wiedzieli o co chodzi, myśleli, że będzie dokładnie tak samo jak w USA. Ulice były zablokowane, po prostu ludzie rzucali się do tych dużych sklepów. Przekonali się jednak, że te różnice w cenie wcale nie są tak duże - przekonywała Kaczmarek.