Powiadomił policję i śledził przestępców na darmo? Funkcjonariusze wciąż szukają dwóch mężczyzn, którzy w czwartek ukradli samochód i wjechali nim do basenu przeciwpożarowego w Szczecinie - nasz słuchacz twierdzi, że podał ich policjantom "na tacy" i zarzuca mundurowym opieszałą interwencję.
Wszystko widział mężczyzna, który chce pozostać anonimowy - śledził sprawców: przez telefon relacjonował dyżurnemu policji gdzie idą, jak wyglądają.
- Cały czas byłem na łączu z numerem 112. Powiedziałem, że oddzwonię za chwilę, jak ich dogonię. Oni skręcili w podwórka między budynkami. Udali się w okolicę Biedronki przy ul. Klonowica - opowiada świadek.
Wykonał też drugi telefon, w którym wskazał, że wsiadają do taksówki, której numery spisał. - Obserwowałem tych ludzi. Widziałem twarze, odebrała dyżurna. Podałem, że tu wsiadło dwóch podejrzanych i czy trzeba coś więcej - kontynuuje.
Przestępcy wrócili nawet na miejsce, w którym zatopili samochód, by się rozejrzeć. Wszystko trwało około 10 minut. Po czym odjechali.
- Wróciłem bardzo zadowolony i myślałem, że policja ma wszystko na talerzu i jest to kwestia kilku minut - dodaje świadek. Policjanci nie przesłuchali go.
W poniedziałek policja nie skomentowała tej sprawy. Rzeczniczka powiedziała, że gromadzi materiały. Prawdopodobnie mundurowi we wtorek wypowiedzą się na ten temat.
Auto było kradzione. Policja prowadzi postępowanie w tej sprawie pod kątem kradzieży pojazdu w celu krótkotrwałego użycia. Grozi za to pięć lat więzienia.