Unikatową rękojeść miecza z brązu sprzed 2,5 tys. lat znalazł poszukiwacz skarbów z Choszczna. To prawdopodobnie jedyny taki zabytek w kraju.
Mężczyzna prowadził dwa tygodnie temu wykopaliska, ale nielegalnie i teraz grozi mu do pięciu lat więzienia.
Policjanci dowiedzieli się o artefakcie z anonimowego zgłoszenia. Odwiedzili poszukiwacza w Reczu i zarekwirowali zabytek.
Rękojeść pochodzi z Hallstatt w Austrii, z okresu wczesnego żelaza, tzw. halsztackiego z ok. 750-550 lat p.n.e. - tłumaczy Marek Łuczak, koordynator do spraw zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Nie jest to strasznie wielkie. Jest za małe na moją dłoń. Ma 14,5 cm długości i jest wykonane z brązu. Jest pokryte zieloną patyną i zdobione w formie ozdobnych guzów. Jedyne co wskazuje na Hallstatt to forma rękojeści z charakterystyczną kapeluszowatą głowicą u nasady.
Archeolodzy wyjaśnią, jak rękojeść trafiła pod Choszczno. - Czy tam była osada, czy to przypadkowe utracenie miecza, czy przypadkowy pochówek, bo miecz był wkładany do grobu wojownika - dodaje Łuczak.
Sprawą poszukiwacza skarbów zajęła się Prokuratura Rejonowa w Choszcznie. Wojewódzki Konserwator Zabytków w Szczecinie zdecyduje, do którego muzeum trafi zabytek.
35-letni mieszkaniec powiatu choszczeńskiego nie powiadomił służb konserwatorskich o cennym znalezisku i nie miał pozwolenia na prowadzenie poszukiwań za pomocą sprzętu elektronicznego. Zgodnie z polskim prawem odpowie za kradzież.
Policjanci dowiedzieli się o artefakcie z anonimowego zgłoszenia. Odwiedzili poszukiwacza w Reczu i zarekwirowali zabytek.
Rękojeść pochodzi z Hallstatt w Austrii, z okresu wczesnego żelaza, tzw. halsztackiego z ok. 750-550 lat p.n.e. - tłumaczy Marek Łuczak, koordynator do spraw zabytków Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Nie jest to strasznie wielkie. Jest za małe na moją dłoń. Ma 14,5 cm długości i jest wykonane z brązu. Jest pokryte zieloną patyną i zdobione w formie ozdobnych guzów. Jedyne co wskazuje na Hallstatt to forma rękojeści z charakterystyczną kapeluszowatą głowicą u nasady.
Archeolodzy wyjaśnią, jak rękojeść trafiła pod Choszczno. - Czy tam była osada, czy to przypadkowe utracenie miecza, czy przypadkowy pochówek, bo miecz był wkładany do grobu wojownika - dodaje Łuczak.
Sprawą poszukiwacza skarbów zajęła się Prokuratura Rejonowa w Choszcznie. Wojewódzki Konserwator Zabytków w Szczecinie zdecyduje, do którego muzeum trafi zabytek.
35-letni mieszkaniec powiatu choszczeńskiego nie powiadomił służb konserwatorskich o cennym znalezisku i nie miał pozwolenia na prowadzenie poszukiwań za pomocą sprzętu elektronicznego. Zgodnie z polskim prawem odpowie za kradzież.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Dla tego poszukiwacza powinna być wypłacona nagroda za takie znalezisko a nie straszą go więzieniem i grzywną.
Inwestuje w sprzęt, poświęca czas a jak coś znajdzie to go oskarżają za kradzież.
Więc lepiej niczego nie wykopywać niech leży w ziemi kolejne setki lat. Czy tak?
jaka nagroda, skoro nie miał zamiaru pochwalić się tym znaleziskiem, tylko ktoś go wydał? Jakby wykopał i przekazał do muzeum to co innego.