Chodzi mu tylko o święty spokój: 90-letni weteran ze Szczecina szuka godnego miejsca własnego pochówku. Chce spocząć na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie obok swoich towarzyszy broni, czyli w Kwaterze Kombatantów. Okazuje się jednak, że musi stoczyć swoją ostatnią walkę, być może najtrudniejszą: tym razem z urzędnikami i formalnościami.
Ryszard Staszkiewicz ps. „Łoś” był żołnierzem 6. Samodzielnej Brygady Partyzanckiej AK Wilno dowodzonej przez Adama Boryczkę ps. „Tońko”. Był nękany przez NKWD i więziony przez siedem lat we Wronkach. Teraz zwrócił się do Zakładu Usług Komunalnych w Szczecinie o wykupienie miejsca pochówku w Kwaterze Kombatantów.
- W sierpniu skończę 90 lat. Nie mam tu dzieci, nie mam nikogo, a nie chcę obarczać obcych ludzi. Kiedyś nie chowali nas tylko zakopywali. I właśnie teraz dostałem taki policzek! Odmówiono mi, żebym przygotował sobie miejsce swego pochówku - mówi z goryczą weteran.
W Zakładzie Usług Komunalnych porucznik Staszkiewicz dowiedział się, że na wykupienie kwatery musi mieć najpierw zgodę Związku Kombatantów Rzeczpospolitej. Jednak Związek odpisał, że „rezerwacja miejsc przyszłego pochówku nie leży w jego kompetencjach".
Maria Michalak z ZUK mówi, że sprzedanie kwatery porucznikowi Staszkiewiczowi może otworzyć „puszkę Pandory".
- Jestem tylko urzędnikiem, to jest odpowiedzialność za to, że umrze nagle jakiś inny kombatant i [ktoś] powie, że "za życia sprzedaliście, a teraz umarł inny kombatant, a wy miejsca nie macie" - argumentuje Maria Michalak.
Na Cmentarzu Centralnym, w Kwaterze Kombatanckiej są jeszcze dwie, przeznaczone dla nich, wolne aleje - to 60 wolnych miejsc. Maria Michalak mówi, że sprawa porucznika Staszkiewicza "leży już na biurku" dyrektora ZUK. Ale sprawa jest na tyle poważna, że: „musi się oprzeć o prezydenta miasta ".
- W sierpniu skończę 90 lat. Nie mam tu dzieci, nie mam nikogo, a nie chcę obarczać obcych ludzi. Kiedyś nie chowali nas tylko zakopywali. I właśnie teraz dostałem taki policzek! Odmówiono mi, żebym przygotował sobie miejsce swego pochówku - mówi z goryczą weteran.
W Zakładzie Usług Komunalnych porucznik Staszkiewicz dowiedział się, że na wykupienie kwatery musi mieć najpierw zgodę Związku Kombatantów Rzeczpospolitej. Jednak Związek odpisał, że „rezerwacja miejsc przyszłego pochówku nie leży w jego kompetencjach".
Maria Michalak z ZUK mówi, że sprzedanie kwatery porucznikowi Staszkiewiczowi może otworzyć „puszkę Pandory".
- Jestem tylko urzędnikiem, to jest odpowiedzialność za to, że umrze nagle jakiś inny kombatant i [ktoś] powie, że "za życia sprzedaliście, a teraz umarł inny kombatant, a wy miejsca nie macie" - argumentuje Maria Michalak.
Na Cmentarzu Centralnym, w Kwaterze Kombatanckiej są jeszcze dwie, przeznaczone dla nich, wolne aleje - to 60 wolnych miejsc. Maria Michalak mówi, że sprawa porucznika Staszkiewicza "leży już na biurku" dyrektora ZUK. Ale sprawa jest na tyle poważna, że: „musi się oprzeć o prezydenta miasta ".