Potrzebna jest komisja śledcza, która wyjaśni wątek rosyjski w aferze taśmowej - tak twierdzi Koalicja Obywatelska.
Jak mówił poseł ugrupowania, Artur Łącki w audycji "Radio Szczecin na Wieczór", tylko w ramach komisji można zapewnić pełną transparentność i dokładnie przebadanie sprawy.
- Pan Ziobro ujawnił osiem - jak się zdaje - protokołów, czytając je widać, że to nie są wszystkie, nie ujawnił wszystkiego. Albo reglamentuje społeczeństwu wiedzę, albo nie chce ujawnić wszystkiego - powiedział poseł Łącki.
Prawo i Sprawiedliwość nie wyklucza powstania komisji, lecz - jak mówił poseł Marek Ast - wątek ten został przebadany już wcześniej przez odpowiednie służby i komisja śledcza może nie wnieść nic nowego do sprawy.
- Zawsze stanie na stanowisku, że w sytuacji, kiedy sprawą zajmują się powołane do tego organy to nie ma powodu powoływać komisji śledczych. Ten wątek był badany również przez prokuraturę Andrzeja Seremeta i nic z tym nie zrobiono - dodał poseł Ast.
Afera podsłuchowa z czerwca 2014 roku wróciła na pierwsze strony gazet po publikacji tygodnika Newsweek mówiącej o związkach Rosji z podsłuchami oraz po reakcji Zbigniewa Ziobry na tę publikację.
Minister Sprawiedliwości odtajnił zeznania Marcina W., współpracownika Marka Falenty, biznesmena, który był zamieszany w całą aferę. W odtajnionych dokumentach mowa jest między innymi o tym, że syn Donalda Tuska, Michał, miał przyjąć 600 tysięcy euro łapówki.
W zeznaniach padają jeszcze nazwiska Grzegorza Napieralskiego i Sławomira Nowaka.
- Pan Ziobro ujawnił osiem - jak się zdaje - protokołów, czytając je widać, że to nie są wszystkie, nie ujawnił wszystkiego. Albo reglamentuje społeczeństwu wiedzę, albo nie chce ujawnić wszystkiego - powiedział poseł Łącki.
Prawo i Sprawiedliwość nie wyklucza powstania komisji, lecz - jak mówił poseł Marek Ast - wątek ten został przebadany już wcześniej przez odpowiednie służby i komisja śledcza może nie wnieść nic nowego do sprawy.
- Zawsze stanie na stanowisku, że w sytuacji, kiedy sprawą zajmują się powołane do tego organy to nie ma powodu powoływać komisji śledczych. Ten wątek był badany również przez prokuraturę Andrzeja Seremeta i nic z tym nie zrobiono - dodał poseł Ast.
Afera podsłuchowa z czerwca 2014 roku wróciła na pierwsze strony gazet po publikacji tygodnika Newsweek mówiącej o związkach Rosji z podsłuchami oraz po reakcji Zbigniewa Ziobry na tę publikację.
Minister Sprawiedliwości odtajnił zeznania Marcina W., współpracownika Marka Falenty, biznesmena, który był zamieszany w całą aferę. W odtajnionych dokumentach mowa jest między innymi o tym, że syn Donalda Tuska, Michał, miał przyjąć 600 tysięcy euro łapówki.
W zeznaniach padają jeszcze nazwiska Grzegorza Napieralskiego i Sławomira Nowaka.