Ceny zbóż spadają, pomoc jest, ale za mała, a plony ze wschodu znajdują luki w polskich granicach. Tak rolnicy diagnozują sytuację w branży trzy tygodnie po zawieszeniu protestu w Szczecinie.
Jeśli tendencja się nie zmieni, zbiory będą na granicy opłacalności - alarmuje Stanisław Barna z rolniczej "Solidarności". Zapewnia jednak, że rolnicy od pewnego czasu widzą, że rząd próbuje ratować sytuację.
- Te ceny, które widzimy, bardzo nas niepokoją, ponieważ są dużo poniżej opłacalności. Rząd zaczął z nami teraz poważnie rozmawiać - mówi Barna.
Granice dla plonów ze wschodu są teoretycznie zamknięte, ale oszuści znaleźli sposób, aby zboże wjeżdżało bez problemów do Polski - mówi Wiesław Gryn ze stowarzyszenia „Oszukana Wieś".
- W ubiegłym tygodniu przez Słowację wjechało na Zamojszczyznę zboże do dziupli. Wyjeżdża to zboże, później przeładowane jest jeszcze raz i wyjeżdża już w kraj jako nasze polskie zboże - mówi Gryn.
Minister rolnictwa zapewnia, że działania rządu przynoszą efekt, a z kraju zniknęło 40 procent zboża z Ukrainy. Dodał, że działa również system dopłat.
Rolnicy domagają się także m.in. regulacji rynku nawozów, po tym, jak ich ceny podskoczyły o kilkaset procent a potem spadły, narażając część z właścicieli gospodarstw na duże straty.