Co najmniej pół roku potrwa kontrola komisji rewizyjnej szczecińskiej Rady Miasta w sprawie wydania pozwolenia na inwestycję przy ulicy Szymanowskiego.
Chodzi o kontrowersyjną budowę w sąsiedztwie Urzędu Miasta. Deweloper chciał postawić na działce budynek mieszkalny z garażami. Wojewódzki Sąd Administracyjny w październiku uchylił pozwolenie na budowę.
Prace piątki radnych dotyczące prześledzenia "procesu decyzyjnego" właśnie się rozpoczęły. Złożyliśmy wniosek do prezydenta miasta o udostępnienie pierwszych dokumentów - mówi przewodniczący komisji Marek Duklanowski z PiS.
- Wystąpiliśmy dzisiaj o samą metrykę sprawy. Myślę, że na jej podstawie w najbliższych dniach podejmiemy decyzję, o co występujemy dalej. Po to, żeby tych kilka dni też nie stracić i spróbować ocenić to wszystko jak najszybciej i rozpocząć już pracę na dokumentach źródłowych - mówi Duklanowski.
Zdaniem Łukasza Tyszlera istnieje poważna obawa, że miasto wypłaci odszkodowanie na rzecz inwestora, który sukcesywnie otrzymywał pozytywne opinie miejskich urzędników.
- Jestem przekonany, że inwestor tego tematu nie zostawi, bo na ten moment jest największym poszkodowanym całej tej sytuacji. Zakładając, że postępował zgodnie z przepisami, w czym był uwiarygadniany decyzjami, które dostawał, z pewnością będzie chciał tę sprawę na swoją korzyść wyjaśnić - mówi Tyszler.
Zdaniem Tyszlera nie można też wykluczyć, że jedną z konkluzji końcowych mogą być wnioski do prokuratury w tej sprawie.
Prace piątki radnych dotyczące prześledzenia "procesu decyzyjnego" właśnie się rozpoczęły. Złożyliśmy wniosek do prezydenta miasta o udostępnienie pierwszych dokumentów - mówi przewodniczący komisji Marek Duklanowski z PiS.
- Wystąpiliśmy dzisiaj o samą metrykę sprawy. Myślę, że na jej podstawie w najbliższych dniach podejmiemy decyzję, o co występujemy dalej. Po to, żeby tych kilka dni też nie stracić i spróbować ocenić to wszystko jak najszybciej i rozpocząć już pracę na dokumentach źródłowych - mówi Duklanowski.
Zdaniem Łukasza Tyszlera istnieje poważna obawa, że miasto wypłaci odszkodowanie na rzecz inwestora, który sukcesywnie otrzymywał pozytywne opinie miejskich urzędników.
- Jestem przekonany, że inwestor tego tematu nie zostawi, bo na ten moment jest największym poszkodowanym całej tej sytuacji. Zakładając, że postępował zgodnie z przepisami, w czym był uwiarygadniany decyzjami, które dostawał, z pewnością będzie chciał tę sprawę na swoją korzyść wyjaśnić - mówi Tyszler.
Zdaniem Tyszlera nie można też wykluczyć, że jedną z konkluzji końcowych mogą być wnioski do prokuratury w tej sprawie.