Kilkutysięczny tłum przetrwał mroźną noc na kijowskim Majdanie. Protest trwa już 12 dni.
Tłum domaga się ustąpienia prezydenta Wiktora Janukowycza i podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
- Chcemy, by Ukraina należała do Europy. Chcemy żyć tu tak, jak inni ludzie w europejskich krajach. Jesteśmy tu, by żądać ustąpienia prezydenta w imieniu całego narodu ukraińskiego - mówili protestujący w rozmowie z reporterem duńskiej telewizji.
Po sobotniej brutalnej interwencji milicji i pacyfikacji demonstrantów, manifestanci obawiają się teraz kolejnych zbrojnych interwencji.
O 7.30 rozpocznie się marsz pod parlament Ukrainy. Opozycja blokuje budynki rządu i prezydenta. Do stolicy Ukrainy ściągane są oddziały wojska.
- W tej chwili obie strony: rząd i opozycja testują się - mówił w poniedziałek w programie "Radio Szczecin na wieczór" dr Andrzej Wątorski z Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Szczecińskiego. - Myślę, że ciągle jesteśmy w trakcie procesu. Podobnie, jak było przy "pomarańczowej rewolucji", to jest jakaś próba sił. Władza testuje, jak daleko może posunąć się przy wprowadzaniu tzw. demokratury na Ukrainie. Z drugiej strony społeczeństwo pokazuje, od którego momentu ma dość i gdzie władza musi się zatrzymać.
W sobotę protestujących rozpędziły siły specjalne milicji. Rannych zostało kilkadziesiąt osób. W niedzielę doszło do kilku ataków na budynek administracji prezydenta Janukowycza. Według opozycji, była to prowokacja wynajętych przez rząd "dresiarzy".
DK TV2/x-news
- Chcemy, by Ukraina należała do Europy. Chcemy żyć tu tak, jak inni ludzie w europejskich krajach. Jesteśmy tu, by żądać ustąpienia prezydenta w imieniu całego narodu ukraińskiego - mówili protestujący w rozmowie z reporterem duńskiej telewizji.
Po sobotniej brutalnej interwencji milicji i pacyfikacji demonstrantów, manifestanci obawiają się teraz kolejnych zbrojnych interwencji.
O 7.30 rozpocznie się marsz pod parlament Ukrainy. Opozycja blokuje budynki rządu i prezydenta. Do stolicy Ukrainy ściągane są oddziały wojska.
- W tej chwili obie strony: rząd i opozycja testują się - mówił w poniedziałek w programie "Radio Szczecin na wieczór" dr Andrzej Wątorski z Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Szczecińskiego. - Myślę, że ciągle jesteśmy w trakcie procesu. Podobnie, jak było przy "pomarańczowej rewolucji", to jest jakaś próba sił. Władza testuje, jak daleko może posunąć się przy wprowadzaniu tzw. demokratury na Ukrainie. Z drugiej strony społeczeństwo pokazuje, od którego momentu ma dość i gdzie władza musi się zatrzymać.
W sobotę protestujących rozpędziły siły specjalne milicji. Rannych zostało kilkadziesiąt osób. W niedzielę doszło do kilku ataków na budynek administracji prezydenta Janukowycza. Według opozycji, była to prowokacja wynajętych przez rząd "dresiarzy".
DK TV2/x-news