W niedzielę przed południem rozpoczęły się uroczystości przekazania władzy prezydenckiej przez ustępującego szefa państwa Francois Hollande’a - elektowi Emmanuelowi Macron. Cała ceremonia jest ściśle określona procedurami dyplomatycznymi.
Emmanuel Macron wyruszył swoim samochodem z domu w 7. dzielnicy Paryża do Pałacu Elizejskiego, gdzie przeszedł po czerwonym dywanie, w asyście Gwardii Republikańskiej, na spotkanie z Francois Hollandem.
Następnie obydwaj udaćli do biura, by tam przeprowadzić - trwająca pół godziny - rozmowę w cztery oczy, której tematem były najważniejsze sprawy w państwie. Kolejny punkt, to wizyta w najbardziej tajnym miejscu Pałacu Elizejskiego, w bunkrze pod ziemią, który może w razie ataku atomowego służyć za kwaterę główną dowodzenia.
W przededniu uroczystości Francois Hollande przyznał, że będzie mu brakowało kontaktów z Francuzami, kontaktów jakie miał w roli prezydenta. Ale zaraz dodał, że oczywiście będzie się z nimi spotykał i to bardziej swobodnie niż w tej chwili, gdyż będzie miał większą swobodę poruszania się.
O godz. 17, zgodnie z procedurami, Emmanuel Macron złoży wizytę w stołecznym ratuszu.
Na inaugurację Emmanuel Macron powiedział, że chce przywrócić Francuzom poczucie własnej wielkości.
- Po pierwsze - przywrócić Francuzom wiarę w samych siebie. To będzie wysiłek długi, wymagający, ale konieczny. Moim zadaniem będzie przekonać Francuzów, że mają potencjał, by być w pierwszym szeregu narodów. Przekonam rodaków, że potęga Francji nie jest przeszłością. Od dzisiaj przystępuję do pracy. Niech żyje Republika! Niech żyje Francja! - przemawiał Emmanuel Macron.
W ostatnich wyborach Macron dostał 66 procent głosów w drugiej turze.