Narasta rozdźwięk pomiędzy Donaldem Trumpem a zachodnimi sojusznikami Stanów Zjednoczonych.
Eskalacja konfliktu nastąpiła w sobotę, gdy prezydent Trump odmówił podpisania komunikatu grupy G7 i zarzucił nieuczciwość premierowi Kanady, który na konferencji prasowej kończącej szczyt zagroził działaniami odwetowymi wobec Waszyngtonu w związku z nałożeniem przez USA ceł ochronnych na stal i aluminium.
W niedzielę Justina Trudeau skrytykował doradca prezydenta Trumpa Peter Navarro. - Jest specjalne miejsce w piekle dla każdego przywódcy, który prowadzi nieuczciwą dyplomację z prezydentem Trumpem i próbuje mu wbić nóż w plecy - mówił Navarro.
Justin Trudeau nie zareagował na słowa Navarro, ale szefowa kanadyjskiej dyplomacji Chrystia Freeland określiła je mianem niewłaściwych i mało użytecznych. W obronie Trudeau stanęli politycy kanadyjscy, także konserwatyści.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oświadczył, że dla premiera Trudeau jest specjalne miejsce w niebie a kanclerz Angela Merkel określiła odmowę podpisania przez prezydenta USA komunikatu po szczycie G7 mianem smutnej i przygnębiającej decyzji.
W spór włączył się w końcu sam Donald Trump, który wytknął Niemcom, że wydają na zbrojenia zaledwie 1 procent PKB i przypomniał, że Europa ma ze Stanami Zjednoczonymi nadwyżkę handlową w wysokości 150 miliardów dolarów.