Prezydent USA Donald Trump odmówił podpisania końcowego komunikatu i zagroził zaostrzeniem wojny handlowej.
Spotkanie przywódców z Europy, Ameryki Północnej i Japonii bardziej przypominało formułę G6+1 niż G7. Główną osią sporu były kwestie handlu międzynarodowego. Zarówno podczas spotkań dwustronnych, jak i konferencji prasowej prezydent Donald Trump narzekał na nierównowagę handlową i domagał się zniesienia barier celnych na amerykańskie produkty.
- Cła muszą pójść w dół, tak dalej być nie może. Jesteśmy jak skarbonka, którą wszyscy rabują - przekonywał. Później amerykański prezydent zdecydował się na bezprecedensowy krok, odmawiając podpisania komunikatu końcowego. Winą Donald Trump obarczył premiera Justina Trudeau, któremu zarzucił nieuczciwość. Wskazał też na wysokie cła produkty żywnościowe eksportowane z USA do Kanady.
- Poleciłem naszym reprezentantom nie podpisywać komunikatu końcowego. Kierujemy uwagę na cła na samochody, które zalewają amerykański rynek - napisał na Twitterze.
Przedmiotem sporu była także propozycja ponownego przyłączenia do G7 Rosji, mimo okupacji przez ten kraj Krymu. Pomysł Donalda Trumpa poparł jedynie nowy premier Włoch Giuseppe Conte, który po swojej deklaracji został zaproszony do złożenia wizyty w Białym Domu.