Los Pomnika Katyńskiego w Jersey City znów pod znakiem zapytania. Przeciwnicy przesunięcia monumentu zebrali wystarczającą liczbę podpisów pod wnioskiem o referendum.
Pierwszy wniosek w sprawie referendum został odrzucony, ponieważ większość podpisów nie zgadzała się ze spisami wyborców. Zwolennicy plebiscytu podjęli jednak kolejną próbę i w poniedziałek sekretarz Jersey City zatwierdził ważność 6796 podpisów - 82 więcej od wymaganego minimum. Jednak referendum wcale nie musi się odbyć. Zgodnie z prawem, rada miasta może rozpisać głosowanie, ale może też wycofać przyjętą dwa miesiące temu rezolucję w sprawie przesunięcia Pomnika Katyńskiego o 60 metrów wzdłuż nabrzeża rzeki Hudson. Rezolucja była kompromisem pomiędzy burmistrzem Stevenem Fulopem a Komitetem Pomnika Katyńskiego, konsulem RP w Nowym Jorku i wieloma organizacjami polonijnymi.
Członkowie grupy, która zbierała podpisy pod wnioskiem o referendum, ogłosili zwycięstwo i wyrazili przekonanie, że władze miasta nie odważą się ruszyć pomnika bez zgody mieszkańców. Zwolennicy kompromisu twierdzą jednak, że może nastąpić odwrotny skutek.
- Cofamy się do punktu wyjścia. Pomnik, bez prawnego umocowania na Exchange Place znów jest zagrożony - przestrzegł na Twitterze nowojorski klub Gazety Polskiej. Groźbę takiego scenariusza potwierdzają słowa rzeczniczki urzędu miasta Jersey City Hannah Peterson, która dała do zrozumienia, że pomnik nie pozostanie w obecnej lokalizacji. Peterson oświadczyła, że alternatywą dla przesunięcia Pomnika Katyńskiego o 60 metrów, ale pozostawienia na nabrzeżu rzeki Hudson, jest przeniesienie go w głąb miasta na ulicę Montgomery, gdzie powinien stać zgodnie z prawem.