Na świecie z powodu epidemii koronawirusa zmarło 16 tys. osób, a 360 tys. to osoby zakażone patogenem - informują naukowcy z Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Maryland, którzy zajmują się zbieraniem danych na temat zachorowań.
Szef Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus w czasie wideokonferencji prasowej podkreślał, że pandemia bardzo szybko się rozwija.
- Od pierwszego przypadku zakażenia do poziomu 100 tysięcy zainfekowanych minęło 67 dni. Od 100 do 200 tysięcy już tylko 11 dni, a od 200 do 300 tysięcy zaledwie 4 dni - mówił.
Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że wirus jest już obecny w niemal wszystkich krajach świata.
Szef WHO mówił też, że wśród ofiar śmiertelnych oraz wśród osób zakażonych jest wielu lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. Tedros Adhanom Ghebreyesus apelował o szczególną ochronę ich zdrowia i życia.
- Nawet, jeśli wszystkie inne środki zostaną powzięte to jeśli ochrona pracowników służby zdrowia nie będzie priorytetem, umrze wiele osób, bo lekarz, który mógłby ich uratować sam jest chory - powiedział Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Szef WHO po raz kolejny zaapelował do rządów krajów członkowskich o podjęcie zdecydowanych kroków. Chodzi o wykonywanie testów na każdej osobie podejrzanej o zakażenie i o natychmiastowe izolowanie zainfekowanych.
Wiele krajów na świecie wprowadza w ostatnich godzinach kolejne restrykcje i zamyka granice.
Godzina policyjna obowiązuje w Arabii Saudyjskiej i w Indiach. Za wyjście z domu bez potrzeby w Jordanii i Argentynie można trafić do więzienia. Jordania zamyka właśnie wszystkie sklepy, a żywność i jedzenie w tym kraju może być dostarczane jedynie w dostawach do domów.
Negatywny wynik dał test na obecność koronawirusa u niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. Jej biuro podało, że w najbliższym czasie zostaną przeprowadzone kolejne testy. Ważą się też losy zaplanowanych na lipiec i sierpień letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Swoich zawodników już teraz wycofały Kanada i Australia.