Aleksiej Nawalny zwrócił się do ONZ z wnioskiem o przeprowadzenie śledztwa w sprawie zamachu na niego.
Wcześniej Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej potwierdziła, że lidera rosyjskiej opozycji próbowano otruć preparatem bojowym z grupy „Nowiczok”.
Niezależny portal informacyjny „Meduza" zwrócił uwagę, że według ekspertów substancja użyta do zamachu na Nawalnego nie jest żadną z tych, które już wcześniej wpisano na listę zakazanych preparatów, ale należy do tej samej grupy. - To oznacza, że Rosja do tej pory prowadzi badania i produkuje trucizny bojowe - stwierdził współpracownik lidera opozycji - Leonid Wołkow.
Z ustaleń międzynarodowych ekspertów wynika, że w moczu i krwi Aleksieja Nawalnego wykryto substancje podobne do tych, które znane są jako trucizny bojowe z grupy „Nowiczok”. Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej podkreśliła w swoim raporcie, że substancja ta nie figuruje na liście zakazanych preparatów, ale jest do nich bardzo podobna. Zdaniem współpracownika Aleksieja Nawalnego - Leonida Wołkowa, oznacza to, że w Rosji nadal prowadzi się badania i produkuje broń chemiczną. „To dzikie naruszenie wszystkich możliwych i niemożliwych norm i konwencji” - cytuje wypowiedź Leonida Wołkowa niezależny portal informacyjny „Meduza”.
Aleksiej Nawalny chce, aby śledztwo w sprawie zamachu na niego poprowadzili specjalni przedstawiciele Sekretarza Generalnego ONZ. W jego ocenie, Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej jedynie stwierdza fakt użycia zakazanych preparatów, ale nie ustala towarzyszących temu okoliczności. Rosyjski opozycjonista przypomniał, że Moskwa do dziś nie wszczęła postępowania w tej sprawie. Wcześniej Aleksiej Nawalny oświadczył, że zamachu na niego dokonano za wiedzą i zgodą prezydenta Rosji Władimira Putina.
Niezależny portal informacyjny „Meduza" zwrócił uwagę, że według ekspertów substancja użyta do zamachu na Nawalnego nie jest żadną z tych, które już wcześniej wpisano na listę zakazanych preparatów, ale należy do tej samej grupy. - To oznacza, że Rosja do tej pory prowadzi badania i produkuje trucizny bojowe - stwierdził współpracownik lidera opozycji - Leonid Wołkow.
Z ustaleń międzynarodowych ekspertów wynika, że w moczu i krwi Aleksieja Nawalnego wykryto substancje podobne do tych, które znane są jako trucizny bojowe z grupy „Nowiczok”. Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej podkreśliła w swoim raporcie, że substancja ta nie figuruje na liście zakazanych preparatów, ale jest do nich bardzo podobna. Zdaniem współpracownika Aleksieja Nawalnego - Leonida Wołkowa, oznacza to, że w Rosji nadal prowadzi się badania i produkuje broń chemiczną. „To dzikie naruszenie wszystkich możliwych i niemożliwych norm i konwencji” - cytuje wypowiedź Leonida Wołkowa niezależny portal informacyjny „Meduza”.
Aleksiej Nawalny chce, aby śledztwo w sprawie zamachu na niego poprowadzili specjalni przedstawiciele Sekretarza Generalnego ONZ. W jego ocenie, Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej jedynie stwierdza fakt użycia zakazanych preparatów, ale nie ustala towarzyszących temu okoliczności. Rosyjski opozycjonista przypomniał, że Moskwa do dziś nie wszczęła postępowania w tej sprawie. Wcześniej Aleksiej Nawalny oświadczył, że zamachu na niego dokonano za wiedzą i zgodą prezydenta Rosji Władimira Putina.