Joe Biden został oficjalnie zaprzysiężony na 46. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. W ceremonii, która odbywa się na stopniach Kapitolu, biorą udział byli prezydenci, członkowie Kongresu i dyplomaci. Ustępującą administrację reprezentuje były wiceprezydent Mike Pence.
Złożenie przysięgi na wierność Konstytucji to najważniejszy punkt inauguracji 46. Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tym razem jednak, z powodu pandemii koronawirusa, ceremonia odbywa się bez udziału setek tysięcy Amerykanów. Zamiast tego na placu przed Kongresem ustawiono 200 tysięcy amerykańskich flag. Na miejscu są jednak byli prezydenci Barack Obama, George Bush i Bill Clinton, kongresmani z obu partii politycznych oraz dyplomaci.
Wola ludu została wysłuchana - powiedział na początku swojej mowy. - Znów nauczyliśmy się, że demokracja jest cenna, że demokracja jest krucha. W tej godzinie jednak demokracja przetrwała.
- To dzień Ameryki, to dzień demokracji, to dzień historii i nadziei, odnowy i determinacji - powiedział Joe Biden kilka minut po złożeniu przysięgi jako 46. prezydent Stanów Zjednoczonych.
Joe Biden zwrócił uwagę, że zaprzysiężenie odbywa się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaledwie kilka dni temu - jak mówił prezydent - "przemocą próbowano wstrząsnąć fundamentem stolicy".
- Przychodzimy tu [dziś] jako jeden naród, w obliczu Boga, niepodzielni, by przeprowadzić pokojowe przekazania władzy, tak jak to czyniliśmy przez ponad dwa wieki - powiedział Biden.
Biden powiedział, że do przezwyciężenia aktualnych i nadchodzących wyzwań niezbędne jest zjednoczenie. Podczas inauguracyjnego wystąpienia podkreślił, że jest to jedno z najbardziej nieuchwytnych rzeczy w społeczeństwie kierującym się demokracją.
- Dzisiaj, tego styczniowego dnia, cała moja dusza angażuje się w to, żeby przynieść Ameryce i jej ludziom zjednoczenie. Proszę każdego Amerykanina, aby przyłączył się do mnie. Abyśmy zjednoczyli się w walce z takimi wrogami jak wściekłość, urazy i nienawiść. Jest ich wiele: bezprawie, przemoc, choroba, bezdomność i uczucie beznadziei - mówił Biden.
- Dzisiaj, tego styczniowego dnia, cała moja dusza angażuje się w to, żeby przynieść Ameryce i jej ludziom zjednoczenie. Proszę każdego Amerykanina, aby przyłączył się do mnie. Abyśmy zjednoczyli się w walce z takimi wrogami jak wściekłość, urazy i nienawiść. Jest ich wiele: bezprawie, przemoc, choroba, bezdomność i uczucie beznadziei - mówił Biden.
Ustępujący prezydent Donald Trump nie wziął udziału w inauguracji Joe Bidena. Przerwał w ten sposób tradycję, która trwała od ponad 150 lat. Republikanin w środę rano poleciał na Florydę.
Po zaprzysiężeniu 46. prezydent podpisze w Kongresie dokumenty inauguracyjne i weźmie udział w przeglądzie wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Następnie wraz z wiceprezydent Kamalą Harris uda się na cmentarz Arlington, gdzie złoży wieniec przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Następnie pary prezydencka i wiceprezydencka przejadą do Białego Domu. Joe Biden podpisze tam pierwsze rozporządzenia i wręczy nominacje. Tradycyjna parada inauguracyjna odbędzie się wirtualnie.
Wieczorem nowy prezydent USA Joe Biden i pierwsza w historii kobieta wiceprezydent Kamala Harris pojawią się na specjalnym koncercie inauguracyjnym z udziałem takich artystów, jak Bruce Springsteen, John Bon Jovi, Foo Fighters czy Justin Timberlake.