Nowy wariant jest niepokojący, a z wczesnych danych wynika, że lepiej niż poprzednie radzi sobie ze szczepionkami.
To ostrzeżenie Paula Burtona, naczelnego lekarza Moderny. W rozmowie z BBC podkreślił, że powodem jest duża liczba mutacji, w jakie wyposażony jest Omikron.
"Dziewięć mutacji kojarzonych jest z neutralizowaniem odporności, przewiduje się, że kolejnych jedenaście ma podobną funkcję. W sumie daje to obraz bardzo niepokojącego wirusa" - stwierdził rozmówca brytyjskiej telewizji publicznej.
Podobne ostrzeżenie wydał wczoraj naczelny lekarz Anglii profesor Chris Whitty. Dodał jednak, że choć szczepionka prawdopodobnie słabiej chroni przed zakażeniem, to jest szansa, że w dużym stopniu nadal będzie barierą dla poważnego przebiegu COVID-19 lub zgonu.
Główny dorada medyczny prezydenta USA Anthony Fauci również podkreślił, że wariant wydaje się rozprzestrzeniać się szybciej, niż Delta i może lepiej radzić ze szczepionkami, ale naukowcy zastrzegają, że wciąż trzeba czekać na wyniki kolejnych badań. To kwestia około 2-3 tygodni.
Z informacji napływających z RPA wynika, że objawy nowego wariantu są łagodne. Podkreślała to rano w BBC doktor Angelique Coetzee, która jako pierwsza wykryła wariant. Zastrzegła jednak, że "możliwe, że za dwa tygodnie będzie już mówić coś innego". Naukowcy ostrzegają bowiem że to może po prostu wynikać z faktu, że przypadki zanotowano wśród młodych ludzi. W starszych populacjach, na przykład na naszym kontynencie, sytuacja może wyglądać gorzej.
"Wokół wariantu jest wiele znaków zapytania. Rozsądne jest więc zastosować środki ostrożności i zobaczyć, w którym kierunku to zmierza" - powiedział wczoraj Chris Whitty.
Brytyjski rząd reaguje. W Anglii od wtorku wróci obowiązek zasłaniania twarzy. Wybierając się do Królestwa będziemy musieli wykupić droższy niż dotychczas test: PCR zamiast testu antygenowego. W dodatku do momentu uzyskania negatywnego wyniku będzie trzeba pozostawać w domowej kwarantannie.
Test nadal wykonuje się najpóźniej w drugim dniu pobytu, przy czym sam dzień przybycia do kraju liczy się jako "dzień zero". Próbkę wysyła się następnie pocztą do laboratorium. Dotyczy to tylko zaszczepionych. Niezaszczepieni nadal muszą stosować się do ostrzejszych przepisów: zrobić dwa testy PCR i przejść dziesięciodniową kwarantannę.
Premier Boris Johnson ogłosił reguły wczoraj, ale powstało zamieszanie, bo rząd nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy wchodzą one w życie. Tymczasem opozycja nie jest przekonana. Uważa, że fakt, iż wariant prawdopodobnie rozprzestrzenia się szybciej niż delta oznacza, że trzeba wprowadzić więcej obostrzeń na przykład zalecenie, by Brytyjczycy pracowali z domu.
"Dziewięć mutacji kojarzonych jest z neutralizowaniem odporności, przewiduje się, że kolejnych jedenaście ma podobną funkcję. W sumie daje to obraz bardzo niepokojącego wirusa" - stwierdził rozmówca brytyjskiej telewizji publicznej.
Podobne ostrzeżenie wydał wczoraj naczelny lekarz Anglii profesor Chris Whitty. Dodał jednak, że choć szczepionka prawdopodobnie słabiej chroni przed zakażeniem, to jest szansa, że w dużym stopniu nadal będzie barierą dla poważnego przebiegu COVID-19 lub zgonu.
Główny dorada medyczny prezydenta USA Anthony Fauci również podkreślił, że wariant wydaje się rozprzestrzeniać się szybciej, niż Delta i może lepiej radzić ze szczepionkami, ale naukowcy zastrzegają, że wciąż trzeba czekać na wyniki kolejnych badań. To kwestia około 2-3 tygodni.
Z informacji napływających z RPA wynika, że objawy nowego wariantu są łagodne. Podkreślała to rano w BBC doktor Angelique Coetzee, która jako pierwsza wykryła wariant. Zastrzegła jednak, że "możliwe, że za dwa tygodnie będzie już mówić coś innego". Naukowcy ostrzegają bowiem że to może po prostu wynikać z faktu, że przypadki zanotowano wśród młodych ludzi. W starszych populacjach, na przykład na naszym kontynencie, sytuacja może wyglądać gorzej.
"Wokół wariantu jest wiele znaków zapytania. Rozsądne jest więc zastosować środki ostrożności i zobaczyć, w którym kierunku to zmierza" - powiedział wczoraj Chris Whitty.
Brytyjski rząd reaguje. W Anglii od wtorku wróci obowiązek zasłaniania twarzy. Wybierając się do Królestwa będziemy musieli wykupić droższy niż dotychczas test: PCR zamiast testu antygenowego. W dodatku do momentu uzyskania negatywnego wyniku będzie trzeba pozostawać w domowej kwarantannie.
Test nadal wykonuje się najpóźniej w drugim dniu pobytu, przy czym sam dzień przybycia do kraju liczy się jako "dzień zero". Próbkę wysyła się następnie pocztą do laboratorium. Dotyczy to tylko zaszczepionych. Niezaszczepieni nadal muszą stosować się do ostrzejszych przepisów: zrobić dwa testy PCR i przejść dziesięciodniową kwarantannę.
Premier Boris Johnson ogłosił reguły wczoraj, ale powstało zamieszanie, bo rząd nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy wchodzą one w życie. Tymczasem opozycja nie jest przekonana. Uważa, że fakt, iż wariant prawdopodobnie rozprzestrzenia się szybciej niż delta oznacza, że trzeba wprowadzić więcej obostrzeń na przykład zalecenie, by Brytyjczycy pracowali z domu.