Parlament Europejski chce pozbawienia Węgier przewodnictwa w Unii w drugiej połowie przyszłego roku.
Za rezolucją wzywającą do odwołania prezydencji było 442 europosłów, przeciwko 144, wstrzymało się 33. Deputowani zarzucają władzom w Budapeszcie łamanie zasad praworządnościowych i podstawowych praw.
Europosłowie zakwestionowali wiarygodność Węgier i możliwości sprawowania przewodnictwa, skoro - jak napisali - Węgry nie przestrzegają unijnych przepisów, wartości zapisanych w artykule drugim unijnego traktatu, ani zasady lojalnej współpracy.
„Parlament Europejski zwraca się do Rady o jak najszybsze znalezienie odpowiedniego rozwiązania” - brzmi fragment rezolucji.
Jej przyjęcie poprzedziła wczorajsza debata na temat sytuacji Węgier, w której dominowały podobne argumenty.
- Normalne demokratyczne procesy stoją pod znakiem zapytania, kiedy Węgry będą stały na czele Rady. Tak być nie może - powiedział niemiecki deputowany z grupy Zielonych Daniel Freund.
- To nie do pomyślenia, że ktoś, kto w młodości walczył o praworządność i demokrację, jest dziś złym przykładem w Unii. Musimy to potępić - to z kolei opinia portugalskiego europosła z grupy chadeków Paulo Rangela.
Deputowana PiS-u Jadwiga Wiśniewska zarzuciła krytykom Węgier ataki motywowane politycznie i podkreślała sprzeciw wobec łamania unijnych traktatów.
- Dyskusja o odebraniu Węgrom prezydencji jest niestosowna i nie będzie dobrze służyła Unii Europejskiej - dodała polska deputowana.
Terminy prezydencji ustalają przywódcy unijnych krajów i jakakolwiek zmiana wymaga ich zgody. Parlament Europejski w przyjętej rezolucji zagroził, że podejmie odpowiednie działania, jeśli żadne rozwiązanie nie zostanie znalezione. To groźba polityczna, choć niektórzy w Europarlamencie sugerują bojkot węgierskiego przewodnictwa, na przykład brak zaproszeń dla przedstawicieli rządu do udziału w debatach.
Europosłowie zakwestionowali wiarygodność Węgier i możliwości sprawowania przewodnictwa, skoro - jak napisali - Węgry nie przestrzegają unijnych przepisów, wartości zapisanych w artykule drugim unijnego traktatu, ani zasady lojalnej współpracy.
„Parlament Europejski zwraca się do Rady o jak najszybsze znalezienie odpowiedniego rozwiązania” - brzmi fragment rezolucji.
Jej przyjęcie poprzedziła wczorajsza debata na temat sytuacji Węgier, w której dominowały podobne argumenty.
- Normalne demokratyczne procesy stoją pod znakiem zapytania, kiedy Węgry będą stały na czele Rady. Tak być nie może - powiedział niemiecki deputowany z grupy Zielonych Daniel Freund.
- To nie do pomyślenia, że ktoś, kto w młodości walczył o praworządność i demokrację, jest dziś złym przykładem w Unii. Musimy to potępić - to z kolei opinia portugalskiego europosła z grupy chadeków Paulo Rangela.
Deputowana PiS-u Jadwiga Wiśniewska zarzuciła krytykom Węgier ataki motywowane politycznie i podkreślała sprzeciw wobec łamania unijnych traktatów.
- Dyskusja o odebraniu Węgrom prezydencji jest niestosowna i nie będzie dobrze służyła Unii Europejskiej - dodała polska deputowana.
Terminy prezydencji ustalają przywódcy unijnych krajów i jakakolwiek zmiana wymaga ich zgody. Parlament Europejski w przyjętej rezolucji zagroził, że podejmie odpowiednie działania, jeśli żadne rozwiązanie nie zostanie znalezione. To groźba polityczna, choć niektórzy w Europarlamencie sugerują bojkot węgierskiego przewodnictwa, na przykład brak zaproszeń dla przedstawicieli rządu do udziału w debatach.