Blisko 15 milionów Ukraińców musiało opuścić swoje domy - wynika ze statystyk ONZ pokazujących konsekwencje dwóch lat pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
- W naszą dzielnicę uderzyła rakieta balistyczna. Dom się zatrząsł. Wokół pożar, dużo rozbitego szkła z okien. To było przerażające. Ale potem mija dzień lub dwa, wychodzi słońce, ludzie chodzą, samochody jeżdżą, sklepy są otwarte. No i jakoś wszystko wraca do normalności - opowiada mieszkanka Chersonia.
W mieście liczącym przed wojną 300 tysięcy mieszkańców przebywa obecnie niespełna 70 tysięcy osób. Pani Oksana podkreśla, że ci, co zostali, wierzą w Siły Zbrojne Ukrainy.
- Każdy jest trochę zmęczony i słychać to podczas rozmów z ludźmi. Ale oczywiście nie chcemy, by ta wojna uległa zamrożeniu. Nie chcielibyśmy być cały czas na pierwszej linii frontu. Wszyscy mają nadzieję, że nasze wojska dotrą przynajmniej do granic Krymu - podsumowała Oksana Mołczanowa.
W sobotę przypada druga rocznica od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji rosyjskiej na Ukrainę.
- W naszą dzielnicę uderzyła rakieta balistyczna. Dom się zatrząsł. Wokół pożar, dużo rozbitego szkła z okien. To było przerażające. Ale potem mija dzień lub dwa, wychodzi słońce, ludzie chodzą, samochody jeżdżą, sklepy są otwarte. No i jakoś wszystko wraca do normalności - opowiada mieszkanka Chersonia.