Powiększyła się grupa unijnych krajów, które poparły Polskę i opowiedziały za dalszymi pracami nad przepisami mającymi utrudnić powstanie Nord Stream 2. Tak wynika z nieoficjalnych informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia po środowym spotkaniu ambasadorów państw członkowskich.
Teraz w sumie 19 krajów uważa, że dyskusje techniczne, na poziomie ekspertów, już się wyczerpały i należy pójść dalej z pracami i przenieść je na poziom polityczny. Do 10 sprzed tygodnia dołączyła grupa 9 państw, które wprawdzie przyznawały, że są jeszcze wątpliwości techniczne, ale to nie przeszkadza w kontynuowaniu prac na szczeblu politycznym.
W środę, pod wpływem presji ze strony Polski, Bułgaria, której przewodnictwo kończy się w tym półroczu, zorganizowała pierwszą dyskusję na poziomie ambasadorów. Polska uważa, że teraz czas na dyskusje unijnych ministrów i decyzje, czyli uzgodnienie wspólnego stanowiska przez kraje członkowskie do negocjacji z Parlamentem Europejskim. Od wyniku tych rokowań zależy ostateczny kształt przepisów. Czas odgrywa tu istotną rolę. Jeśli rygorystyczne unijne przepisy miałyby objąć Nord Stream 2 muszą wejść w życie przed ukończeniem budowy drugiej magistrali Gazociągu Północnego, a ta jest planowana na koniec przyszłego roku.
Wiele teraz będzie zależało od Austrii, która od 1 lipca przejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Dyplomaci, z którymi rozmawiało Polskie Radio uważają, że Wiedeń nie może się już cofnąć, skoro polityczne dyskusje już się rozpoczęły i zbyt duża jest presja unijnych krajów. Austria w przeszłości nie była zwolennikiem szybkich prac nad dyrektywą, zapewne z powodu zaangażowania firmy OMV w budowę Nord Stream 2. W środę jednak - jak powiedzieli Polskiemu Radiu unijni dyplomaci - Austria prezentowała bardziej wyważone stanowisko z powodu zbliżającego się przewodnictwa, podczas którego powinna zachować bezstronność.
Natomiast zdecydowany sprzeciw wobec dalszych prac nad nowelizacją dyrektywy gazowej wyraziły Niemcy i Holandia oraz Belgia.