To prawdziwi bohaterowie, którzy przelecieli nad Atlantykiem - mówił arcybiskup Andrzej Dzięga. Metropolita szczecińsko-kamieński przewodniczył w katedrze mszy świętej w intencji litewskich lotników, którzy 84 lata temu rozbili się w pobliżu Pszczelnika koło Myśliborza.
W uroczystości wziął też udział m.in. ambasador Litwy w Polsce i złożył też kwiaty pod tablicą upamiętniającą pilotów, która znajduje się w katedrze.
W homilii abp Andrzej Dzięga mówił m.in. o wolności, prawdzie i normalnych relacjach między narodami.
- A Środkowa Europa jest szczególnym depozytariuszem. Czuli to lotnicy litewscy, którzy w rocznicę Grunwaldu chcieli zwrócić uwagę Ameryk i Europy bohaterskim przelotem nad Atlantykiem. I świat powinien ku nim patrzeć. I nie tylko patrzeć co uczynili, ale pytać dlaczego to uczynili - mówił abp Dzięga.
Šarūnas Adomavičius przyznał, że na Litwie są symbolem optymizmu po odzyskaniu niepodległości.
- Tu lecieli, zostawili swój testament. Żeby młode pokolenia wzmacniały wiedzę na świecie o państwie litewskim - mówił Adomavičius.
- Są u nas bardzo szanowani - podkreślił Krzysztof Subocz z Radia znad Wilii i Kuriera Wileńskiego. - Zanim wprowadzono euro, to był taki banknot 10 litów i na nim umieszczono twarze tych dwóch bohaterów, którzy niestety nie dolecieli do Kowna. Tam sto tysięcy ludzi czekało.
Po mszy delegacja pojechała do Pszczelnika, gdzie złoży kwiaty pod pomnikiem lotników.
Steponas Darius i Stasys Girenas chcieli powtórzyć wyczyn amerykańskiego pilota Charlesa Lindbergha, który w 1927 roku jako pierwszy przeleciał nad Atlantykiem. 15 lipca 1933 r. wystartowali samolotem "Lituanica" z Nowego Jorku w rocznicę zwycięskiej Bitwy pod Grunwaldem. Chcieli pokonać 7 tys. kilometrów i dolecieć do Kowna. Zabrakło im 650 kilometrów. Po 37 godzinach lotu doszło do tragedii. Obaj stali się bohaterami Litwy.
W homilii abp Andrzej Dzięga mówił m.in. o wolności, prawdzie i normalnych relacjach między narodami.
- A Środkowa Europa jest szczególnym depozytariuszem. Czuli to lotnicy litewscy, którzy w rocznicę Grunwaldu chcieli zwrócić uwagę Ameryk i Europy bohaterskim przelotem nad Atlantykiem. I świat powinien ku nim patrzeć. I nie tylko patrzeć co uczynili, ale pytać dlaczego to uczynili - mówił abp Dzięga.
Šarūnas Adomavičius przyznał, że na Litwie są symbolem optymizmu po odzyskaniu niepodległości.
- Tu lecieli, zostawili swój testament. Żeby młode pokolenia wzmacniały wiedzę na świecie o państwie litewskim - mówił Adomavičius.
- Są u nas bardzo szanowani - podkreślił Krzysztof Subocz z Radia znad Wilii i Kuriera Wileńskiego. - Zanim wprowadzono euro, to był taki banknot 10 litów i na nim umieszczono twarze tych dwóch bohaterów, którzy niestety nie dolecieli do Kowna. Tam sto tysięcy ludzi czekało.
Po mszy delegacja pojechała do Pszczelnika, gdzie złoży kwiaty pod pomnikiem lotników.
Steponas Darius i Stasys Girenas chcieli powtórzyć wyczyn amerykańskiego pilota Charlesa Lindbergha, który w 1927 roku jako pierwszy przeleciał nad Atlantykiem. 15 lipca 1933 r. wystartowali samolotem "Lituanica" z Nowego Jorku w rocznicę zwycięskiej Bitwy pod Grunwaldem. Chcieli pokonać 7 tys. kilometrów i dolecieć do Kowna. Zabrakło im 650 kilometrów. Po 37 godzinach lotu doszło do tragedii. Obaj stali się bohaterami Litwy.