Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Upiorna Karolcia

To trwało kilkanaście sekund - mówi Artur Wosztyl, pilot samolotu Jak-40, który lądował na godzinę i 26 minut przed przylotem rządowego Tupolewa na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
To trwało kilkanaście sekund - mówi Artur Wosztyl, pilot samolotu Jak-40, który lądował na godzinę i 26 minut przed przylotem rządowego Tupolewa na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
To trwało kilkanaście sekund - mówi Artur Wosztyl, pilot samolotu Jak-40, który lądował na godzinę i 26 minut przed przylotem rządowego Tupolewa na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem.
W rozmowie z TVN24 Wosztyl wyjaśnił, że był na płycie lotniska w chwili katastrofy Tu-154M.

- Zaczęły dochodzić bardzo niepokojące dźwięki. Trzaski, huki, one były od siebie odseparowane - mówi Wosztyl. - Nigdy wcześniej czegoś takiego nie słyszałem. Kiedy próbowałem to rozłożyć na czynniki pierwsze przez wiele miesięcy po katastrofie, te dźwięki były podobne do tych, kiedy są robione próby wytrzymałościowe metali. Słychać wtedy taki charakterystyczny trzask. Można powiązać te dźwięki z czymś takim.

Cztery lata temu na chwilę Polska zamarła. Szczecinianom trudno było uwierzyć w to, co się stało. - To tragedia dla całego narodu, zginęła cała elita polityczna, szok - mówili wtedy mieszkańcy.

W szoku byli również samorządowcy. - Jako prawnik, nie sądziłem, że zajdzie w Polsce kiedykolwiek taka sytuacja, że będzie trzeba korzystać z przepisów konstytucji mówiących o nagłej śmierci prezydenta - tak kilka godzin po katastrofie mówił prezydent Szczecina Piotr Krzystek.

Politycy apelowali do Polaków o spokój m.in. Bronisław Komorowski, który był marszałkiem Sejmu. - W obliczu ogromnej narodowej tragedii, jesteśmy razem w wyrazach współczucia dla rodzin ofiar. Nie ma dziś lewicy ani prawicy, nie ma podziałów i różnic - mówił Komorowski.

10 kwietnia 2010 roku, na obchody 70. rocznicy sowieckiego mordu w Lesie Katyńskim, leciało 96 osób. Maszyna rozbiła się podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Nikt nie przeżył.

Zginęli prezydent RP Lech Kaczyński z żoną, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów z kołobrzeskim posłem Sebastianem Karpiniukiem. Zginęli też dowódcy wszystkich rodzajów polskich sił zbrojnych, pracownicy Kancelarii Prezydenta, duchowni, przedstawiciele organizacji kombatanckich i społecznych.
W rozmowie z TVN24 Wosztyl wyjaśnił, że w chwili katastrofy Tu-154M był na płycie lotniska.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Upiorna Karolcia
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty