Efekt jednej to sprawa w sądzie, druga skończy się najprawdopodobniej pouczeniem. To skutki zorganizowania przez przedstawicieli Ruchu Narodowego dwóch, co do zasady, takich samych manifestacji w Szczecinie.
Pierwsza odbyła się w czerwcu. Protest dotyczył ujawnienia przez tygodnik "Wprost" taśm, które kompromitowały ówczesnego ministra Spraw Wewnętrznych oraz prezesa Narodowego Banku Polskiego. Druga miała miejsce w zeszłą sobotę i była reakcją zatrzymania w nocy z 20 na 21 listopada 12 osób, które wtargnęły do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej.
W przypadku czerwcowej manifestacji policja skierowała do sądu wniosek przeciwko organizatorowi.
- Teraz skończy się zapewne dużo łagodniej - tłumaczy Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Chcemy się jeszcze upewnić czy faktycznie to może być takie zgromadzenie, które wynikło z nagłej potrzeby sytuacji czy też nie. Skłaniamy się ku temu, aby wobec tej sytuacji pochylić się i zastosować pouczenie.
Różnica w działaniach policji wynika z tego, że sobotnia manifestacja odbyła się dzień po zdarzeniach, których dotyczyła. Organizatorzy utrzymują, że było to zgromadzenie spontaniczne, a prawo do nich gwarantuje konstytucja.
Tak samo tłumaczyli się w czerwcu. Wtedy protest odbył się jednak trzy dni po ujawnieniu taśm przez "Wprost". Według policji mieli zatem czas na zgłoszenie protestu, czego wymaga prawo. Mimo to tego nie zrobili, więc sprawa trafiła do sądu.
W przypadku czerwcowej manifestacji policja skierowała do sądu wniosek przeciwko organizatorowi.
- Teraz skończy się zapewne dużo łagodniej - tłumaczy Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. - Chcemy się jeszcze upewnić czy faktycznie to może być takie zgromadzenie, które wynikło z nagłej potrzeby sytuacji czy też nie. Skłaniamy się ku temu, aby wobec tej sytuacji pochylić się i zastosować pouczenie.
Różnica w działaniach policji wynika z tego, że sobotnia manifestacja odbyła się dzień po zdarzeniach, których dotyczyła. Organizatorzy utrzymują, że było to zgromadzenie spontaniczne, a prawo do nich gwarantuje konstytucja.
Tak samo tłumaczyli się w czerwcu. Wtedy protest odbył się jednak trzy dni po ujawnieniu taśm przez "Wprost". Według policji mieli zatem czas na zgłoszenie protestu, czego wymaga prawo. Mimo to tego nie zrobili, więc sprawa trafiła do sądu.