Kara więzienia za określenie "polskie obozy śmierci" będzie nieskuteczna - uważają prawnicy. Ich zdaniem projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej autorstwa Ministra Sprawiedliwości może nie przynieść pożądanego efektu.
Zakłada on możliwość karania maksymalnie trzema latami więzienia za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci". Jak mówił w magazynie "Radio Szczecin na wieczór" radca prawny Szymon Topa ustawa jest ważna, ale konieczne jest też egzekwowanie jej zapisów.
- Na pewno sprawy nie zamknie i wymaga dalej idących działań. Przekonania sądów do tego, żeby to, co stoi u podstaw tej ustawy potem było realizowane również w rozstrzygnięciach - mówi Topa.
Nowe prawo miałoby się tyczyć zarówno Polaków oraz cudzoziemców i to niezależnie od miejsca popełnienia czynu.
- Trudno sobie wyobrazić, aby jakiś kraj zgodził się na wydanie swojego obywatela na podstawie wyroku bazującego na tych przepisach - ocenia Mateusz Mroczek, prawnik z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. - Dość łatwo uznać te przepisy za niezgodne czy sprzeczne z miejscowym porządkiem publicznym. Nieuchronność kary naraża te przepisy na śmieszność i kompromitację.
O wszczęciu postępowania w sprawie sformułowań "polskie obozy śmierci" mieliby decydować prokuratorzy IPN. Według dyrektora generalnego Instytutu Marcina Stefaniaka ustawa może spowodować, że takich określeń będzie mniej. Musi być tylko odpowiednio stosowana.
- Mogę zagwarantować, że Instytut Pamięci Narodowej zrobi wszystko, żeby ona została wprowadzona w sposób właściwy i żebyśmy ten cel za kilka lat osiągnęli - zapewnia Stefaniak.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych interweniuje w sprawie użycia sformułowania "polskie obozy śmierci" średnio 100 razy rocznie.
- Na pewno sprawy nie zamknie i wymaga dalej idących działań. Przekonania sądów do tego, żeby to, co stoi u podstaw tej ustawy potem było realizowane również w rozstrzygnięciach - mówi Topa.
Nowe prawo miałoby się tyczyć zarówno Polaków oraz cudzoziemców i to niezależnie od miejsca popełnienia czynu.
- Trudno sobie wyobrazić, aby jakiś kraj zgodził się na wydanie swojego obywatela na podstawie wyroku bazującego na tych przepisach - ocenia Mateusz Mroczek, prawnik z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. - Dość łatwo uznać te przepisy za niezgodne czy sprzeczne z miejscowym porządkiem publicznym. Nieuchronność kary naraża te przepisy na śmieszność i kompromitację.
O wszczęciu postępowania w sprawie sformułowań "polskie obozy śmierci" mieliby decydować prokuratorzy IPN. Według dyrektora generalnego Instytutu Marcina Stefaniaka ustawa może spowodować, że takich określeń będzie mniej. Musi być tylko odpowiednio stosowana.
- Mogę zagwarantować, że Instytut Pamięci Narodowej zrobi wszystko, żeby ona została wprowadzona w sposób właściwy i żebyśmy ten cel za kilka lat osiągnęli - zapewnia Stefaniak.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych interweniuje w sprawie użycia sformułowania "polskie obozy śmierci" średnio 100 razy rocznie.
Jak mówił w magazynie "Radio Szczecin na wieczór" radca prawny Szymon Topa ustawa jest ważna, ale konieczne jest też egzekwowanie jej zapisów.
- Trudno sobie wyobrazić, aby jakiś kraj zgodził się na wydanie swojego obywatela na podstawie wyroku bazującego na tych przepisach - ocenia Mateusz Mroczek, prawnik z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.