Strażacy przeszukali gruzowiska w Zamku Książąt Pomorskich, po tym jak doszło tam do zawalenia części budynku. Na tarasie w północnym skrzydle Zamku, w którym doszło do katastrofy budowlanej była wycieczka uczniów.
Jeden z pracowników trafił do szpitala. Nasza reporterka dotarła do pracowników Zamku, którzy twierdzą, że mogło tam dojść do tragedii.
Pracownicy anonimowo poinformowali nas, że pierwsze szczeliny w konstrukcji Zamku pojawiły się po 21 kwietnia. W czwartek od rana słychać było trzaski i niepokojące odgłosy - nikt jednak nie reagował, nie zamknięto też Zamku. Za to pracownikom nakazano wyniesienie komputerów z północnego skrzydła. Pracownicy nie zdążyli tego zrobić. Chwilę po 12 zawaliły się trzy stropy.
- To brak odpowiedzialności za ludzi. Na taras cały czas wchodzili turyści. Właśnie na tarasie nad tym filarem, na prawo jak się schodzi jest krypta i tam było otwarte i turyści normalnie wchodzili. Dzieci były na tarasie i wychodziły z Zamku. Wyprowadzano je z tego kurzu, już po zawaleniu. W momencie, gdy się to waliło, dzieci były jeszcze na terenie - mówi jeden z pracowników, który chce zachować anonimowość.
Dyrektor Zamku Barbara Igielska przyznaje, że nie całe skrzydło było wyłączone. - Była wycieczka chwilę wcześniej, ale zgodnie z zaleceniami był wyłączony jeden pion. Nikomu nic się nie stało - zapewnia Igielska. Dyrektor nie dokończyła rozmowy tłumacząc, że właśnie rozmawia z policjantami.
Uszkodzone są Sala Elżbietańska, króla Eryka Pomorskiego, sala teatralna Piwnicy przy Krypcie, szatnia i hol wejściowy. Nikt nie został ranny, jeden z pracowników Zamku trafił do szpitala. Mężczyzna ma astmę, zatruł się pyłem powstałym po zawaleniu.
Sprawą zajmuje się policja. W czwartek przesłuchiwana była dyrektorka Zamku Barbara Igielska.
Sztab kryzysowy wyjaśni przyczynę katastrofy budowlanej.
O 12.12 straż otrzymała zgłoszenie, że zawaliły się trzy stropy w północnej części gmachu. Choć w oświadczeniu z Zamku Małgorzata Głowacka napisała nam, że "doszło do osiadania filaru wewnątrz skrzydła północnego".
Jak informował Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej, na miejscu są strażacy ochotnicy z Wołczkowa z psami tropiącymi.
- Strop z drugiego poziomu zawalił się i spadł do poziomu piwnicy. W tej chwili trwają działania, jest pięć zastępów straży pożarnej. Wezwaliśmy na miejsce psy, żeby sprawdzić czy nie ma w środku przysypanych osób - mówił Kubiak.
Jak czytamy w mailu z kancelarii zamku, "na miejscu nie było pracowników ani zwiedzających, ta część Zamku była czasowo wyłączona z użytkowania". Służby przeszukały już miejsce gruzowiska i potwierdziły, że po katastrofie na tym terenie nie znaleziono żadnych osób.
Już przed majówką na ścianach pojawiły się rysy. Skąd? To miały wykazać badania i ekspertyza, która miała być gotowa za dwa tygodnie. Do tego czasu skrzydło w północnej części gmachu a więc m.in. Teatr Piwnica przy Krypcie - było zamknięte.
O katastrofie budowlanej poinformowano Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Szczecinie oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Zamek Książąt Pomorskich został zamknięty do odwołania - taką informację przekazał nam Kamil Robak z Działu Promocji Zamku Książąt Pomorskich. W piątek dowiemy się, w jakim zakresie instytucja będzie czynna w najbliższych dniach. Jak powiedział Robak, rano ma zostać wysłany komunikat ze szczegółami dotyczącymi działalności Zamku.
Pracownicy anonimowo poinformowali nas, że pierwsze szczeliny w konstrukcji Zamku pojawiły się po 21 kwietnia. W czwartek od rana słychać było trzaski i niepokojące odgłosy - nikt jednak nie reagował, nie zamknięto też Zamku. Za to pracownikom nakazano wyniesienie komputerów z północnego skrzydła. Pracownicy nie zdążyli tego zrobić. Chwilę po 12 zawaliły się trzy stropy.
- To brak odpowiedzialności za ludzi. Na taras cały czas wchodzili turyści. Właśnie na tarasie nad tym filarem, na prawo jak się schodzi jest krypta i tam było otwarte i turyści normalnie wchodzili. Dzieci były na tarasie i wychodziły z Zamku. Wyprowadzano je z tego kurzu, już po zawaleniu. W momencie, gdy się to waliło, dzieci były jeszcze na terenie - mówi jeden z pracowników, który chce zachować anonimowość.
Dyrektor Zamku Barbara Igielska przyznaje, że nie całe skrzydło było wyłączone. - Była wycieczka chwilę wcześniej, ale zgodnie z zaleceniami był wyłączony jeden pion. Nikomu nic się nie stało - zapewnia Igielska. Dyrektor nie dokończyła rozmowy tłumacząc, że właśnie rozmawia z policjantami.
Uszkodzone są Sala Elżbietańska, króla Eryka Pomorskiego, sala teatralna Piwnicy przy Krypcie, szatnia i hol wejściowy. Nikt nie został ranny, jeden z pracowników Zamku trafił do szpitala. Mężczyzna ma astmę, zatruł się pyłem powstałym po zawaleniu.
Sprawą zajmuje się policja. W czwartek przesłuchiwana była dyrektorka Zamku Barbara Igielska.
Sztab kryzysowy wyjaśni przyczynę katastrofy budowlanej.
O 12.12 straż otrzymała zgłoszenie, że zawaliły się trzy stropy w północnej części gmachu. Choć w oświadczeniu z Zamku Małgorzata Głowacka napisała nam, że "doszło do osiadania filaru wewnątrz skrzydła północnego".
Jak informował Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej, na miejscu są strażacy ochotnicy z Wołczkowa z psami tropiącymi.
- Strop z drugiego poziomu zawalił się i spadł do poziomu piwnicy. W tej chwili trwają działania, jest pięć zastępów straży pożarnej. Wezwaliśmy na miejsce psy, żeby sprawdzić czy nie ma w środku przysypanych osób - mówił Kubiak.
Jak czytamy w mailu z kancelarii zamku, "na miejscu nie było pracowników ani zwiedzających, ta część Zamku była czasowo wyłączona z użytkowania". Służby przeszukały już miejsce gruzowiska i potwierdziły, że po katastrofie na tym terenie nie znaleziono żadnych osób.
Już przed majówką na ścianach pojawiły się rysy. Skąd? To miały wykazać badania i ekspertyza, która miała być gotowa za dwa tygodnie. Do tego czasu skrzydło w północnej części gmachu a więc m.in. Teatr Piwnica przy Krypcie - było zamknięte.
O katastrofie budowlanej poinformowano Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Szczecinie oraz Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Zamek Książąt Pomorskich został zamknięty do odwołania - taką informację przekazał nam Kamil Robak z Działu Promocji Zamku Książąt Pomorskich. W piątek dowiemy się, w jakim zakresie instytucja będzie czynna w najbliższych dniach. Jak powiedział Robak, rano ma zostać wysłany komunikat ze szczegółami dotyczącymi działalności Zamku.
Dodaj komentarz 5 komentarzy
czyli jednak nie rysy a pęknięcia i to najpewniej w strukturach nośnych...aż przypomina mi się pewna refleksja nauczyciela z okresu studiów (laborki z wytrzymałości materiałów),która była w pewnym stopniu nawiązaniem do zawalenia się hali nowobudowanego CH Turzyn. Mówił, że jak w konstrukcji pojawiają się pęknięcia to ludzie mają taką przywarę,żeby stać i je "podziwiać" zamiast jak najszybciej zwiewać,gdzie pieprz rośnie. Tutaj poważne pęknięcia zostały nomen omen dość artystycznie nazwane rysami
pogratulować specom od zabytków decyzji o pruciu zabytkowych stropów pod windy,jakby nie można było dobudować szybów windowych do zewnętrznej lub wewnętrznej elewacji,absurdalne pomysły z budową "ogrodów renesansowych"też nie przysłużą się zabytkowej materii zamku ! Jest nadzieja,że w świetle dzisiejszej katastrofy zostaną zarzucone.
Faber
Zachciało im się windy w zamku - jeszcze karuzeli cyrkowej tam brakuje.
I kto teraz zapłaci? Pan, Pani, społeczeństwo!
To nie żadna katastrofa budowlana tylko najnowszy performance artystyczny. Sztuka ma przecież szokować ! Tym razem nowa wystawa nosi dumnie tytuł "zwalony filar".
Ciekawe czy ma to związek z "kamienicami" na Panieńskiej i wycinaniem drzew na skarpie?