Goście ''Kawiarenki politycznej'' podzieleni wobec nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej: kilka dni temu prezydent Andrzej Duda podpisał dokument, który przewiduje karę grzywny lub więzienia dla tych, którzy publicznie przypisują winy Polakom za zbrodnie dokonane przez III Rzeszę Niemiecką.
- Gdyby była wcześniej, to myślę, że nie mielibyśmy dziś takich kontrowersji. Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia w mediach zachodnich z wybrzmiewaniem terminu "polskie obozy koncentracyjne" - podkreśliła Ewa Chmielewska.
Ustawa wzbudziła wiele kontrowersji w Izraelu. Dziwi to Rafała Niburskiego z Prawa i Sprawiedliwości.
- Państwo Izrael dowiedziało się, że taka ustawa jest planowana, a osiem czy dziewięć miesięcy potem - wspólnie z Polską - wydało oświadczenie potępiające używanie sformułowania "polskie obozy śmierci" - zaznaczył Rafał Niburski.
Zdaniem Marcina Sajniaka z partii Wolni i Solidarni, taka reakcja Izraela to efekt trwającej tam kampanii wyborczej.
- Dwie partie opozycyjne rzuciły się na premiera Binjamina Netanjahu i on - można powiedzieć, że zmuszony tą narracją - musiał trochę "zwiększyć ciśnienie" i niestety, wpisał się w to - analizował Marcin Sajniak.
Ewa Milczarek z .Nowoczesnej zwraca uwagę, że ustawa jest niedopracowana, ale nie zgadza się z fałszowaniem historii.
- Wszyscy to popieramy i nie zgadzamy się, żeby ktokolwiek używał takich sformułowań bez względu na późniejsze uzasadnianie użycia tych słów - zaznaczyła Ewa Milczarek.
Wątpliwości ma Magdalena Kochan z Platformy Obywatelskiej. Jej zdaniem, to prawo, którego nie można będzie egzekwować.
- Nikt sobie nie wyobraża takiej sytuacji, gdzie dziennikarz np. w Nowym Jorku używając sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" jest pociągany przez rząd polski do odpowiedzialności - powiedziała Magdalena Kochan.
Za przypisywanie narodowi polskiemu zbrodni popełnionych przez III Rzeszę, można trafić do więzienia nawet na 3 lata.
- Gdyby była wcześniej, to myślę, że nie mielibyśmy dziś takich kontrowersji. Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia w mediach zachodnich z wybrzmiewaniem terminu "polskie obozy koncentracyjne" - podkreśliła Ewa Chmielewska.
- Państwo Izrael dowiedziało się, że taka ustawa jest planowana, a osiem czy dziewięć miesięcy potem - wspólnie z Polską - wydało oświadczenie potępiające używanie sformułowania "polskie obozy śmierci" - zaznaczył Rafał Niburski.
- Dwie partie opozycyjne rzuciły się na premiera Binjamina Netanjahu i on - można powiedzieć, że zmuszony tą narracją - musiał trochę "zwiększyć ciśnienie" i niestety, wpisał się w to - analizował Marcin Sajniak.
- Wszyscy to popieramy i nie zgadzamy się, żeby ktokolwiek używał takich sformułowań bez względu na późniejsze uzasadnianie użycia tych słów - zaznaczyła Ewa Milczarek.