Dziesiątki wolontariuszy pomagają na Dworcu Szczecin Główny, gdzie co kilkadziesiąt minut przyjeżdżają pociągi z uchodźcami.
Pomagają Polacy i sami Ukraińcy, którzy przygotowują i wydają posiłki, odbierają uchodźców z peronu, kierując ich do punktów informacji. Wolontariuszy można łatwo rozpoznać po odblaskowych kamizelkach z plakietkami z flagą Ukrainy. Pociągi, z których wysiada najwięcej uchodźców, jadą z Przemyśla i Lublina.
Za każdym razem przed przyjazdem pociągu, wolontariusze kontaktują się z dyspozytornią, skąd dostają informację o tym, ilu uchodźców przyjeżdża - zazwyczaj jest to od 100 do 400 osób w każdym pociągu - mówiła koordynatorka wolontariuszy Karolina Grochowicka. - Najwięcej pracy jest wtedy, kiedy przyjeżdża pociąg. Idziemy wtedy na peron i informujemy osoby wysiadające z pociągu, gdzie mogą uzyskać informacje.
- Dajemy im kosmetyki, jedzenie, ciuchy i rzeczy pierwszej potrzeby. To cudowne, że szczecinianie przynoszą ogromne ilości rzeczy - mówi inna wolontariuszka.
- To nie praca, ale odruch serca, jesteśmy tu dobrowolnie - dodaje Wiktoria Pytel, która pomaga m.in. jako tłumaczka. - Ludzie są wystraszeni, zdezorientowani. Pierwsze co, to uspokoić ludzi, bo krążą fałszywe informacje. Ludzie nie rozumieją. My im pomagamy, niesiemy pomoc, nie zabieramy paszportów i nie bierzemy za to pieniędzy.
Wciąż potrzeba artykułów higienicznych, takich jak dezodoranty, skarpetki, bielizna, szampony, kawa, herbata, kurtki, buty. Brakuje również tłumaczy. Osoby chętne, które mówią w języku ukraińskim i rosyjskim mogą zgłaszać się do nas na dworzec. Dodatkowo do Szczecina oprócz pociągów - do Goleniowa przylatują samoloty i może to być nawet 600 osób dziennie.
Za każdym razem przed przyjazdem pociągu, wolontariusze kontaktują się z dyspozytornią, skąd dostają informację o tym, ilu uchodźców przyjeżdża - zazwyczaj jest to od 100 do 400 osób w każdym pociągu - mówiła koordynatorka wolontariuszy Karolina Grochowicka. - Najwięcej pracy jest wtedy, kiedy przyjeżdża pociąg. Idziemy wtedy na peron i informujemy osoby wysiadające z pociągu, gdzie mogą uzyskać informacje.
- Dajemy im kosmetyki, jedzenie, ciuchy i rzeczy pierwszej potrzeby. To cudowne, że szczecinianie przynoszą ogromne ilości rzeczy - mówi inna wolontariuszka.
- To nie praca, ale odruch serca, jesteśmy tu dobrowolnie - dodaje Wiktoria Pytel, która pomaga m.in. jako tłumaczka. - Ludzie są wystraszeni, zdezorientowani. Pierwsze co, to uspokoić ludzi, bo krążą fałszywe informacje. Ludzie nie rozumieją. My im pomagamy, niesiemy pomoc, nie zabieramy paszportów i nie bierzemy za to pieniędzy.
Wciąż potrzeba artykułów higienicznych, takich jak dezodoranty, skarpetki, bielizna, szampony, kawa, herbata, kurtki, buty. Brakuje również tłumaczy. Osoby chętne, które mówią w języku ukraińskim i rosyjskim mogą zgłaszać się do nas na dworzec. Dodatkowo do Szczecina oprócz pociągów - do Goleniowa przylatują samoloty i może to być nawet 600 osób dziennie.