Droga jest dziurawa i wyboista, a każda ulewa powoduje podtopienia... Z takimi problemami borykają się mieszkańcy szczecińskiego osiedla Skarbówek, dojeżdżając do własnych posesji.
Przez wiele lat zwracali się w tej sprawie do miasta, ale z minimalnym skutkiem. Jak sami mówią, ulica jest tak zniszczona, że zaczyna stwarzać niebezpieczeństwo.
Aleksander Miedzianowski, mieszkaniec ulicy mówi, że sąsiedzi chętnie sami zaangażują się w pracę, potrzebują tylko wsparcia magistratu. - Dysponujemy kapitałem ludzkim, aczkolwiek nie ukrywam, że gdyby miasto chciało przyjechać i pomóc jakimś walcem, to jak najbardziej przyjmiemy taką pomoc. Chcemy wspólnie z miastem rozwiązać ten problem - najlepiej raz na zawsze. Płacimy podatki drogowe, a nie możemy w sumie z nich skorzystać - dodaje.
Janusz Fiszer, prezes Stowarzyszenia Mieszkańców Osiedla Skarbówek podkreśla, że większość napraw nawierzchni organizowali sami mieszkańcy ze swoich składek. Od miasta otrzymali jedynie frez do odcinka remontowanej przez siebie nawierzchni. Stowarzyszenie wielokrotnie zabiegało o spotkania i rozmowy z przedstawicielami magistratu.
- Po tych spotkaniach padały niby jakieś obietnice, ale właściwie do tej pory żadna z tych obietnic nie została spełniona - podsumowuje Fiszer.
W tej sprawie zwróciliśmy się do Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, do tematu wrócimy.
Autorka edycji: Joanna Chajdas
Aleksander Miedzianowski, mieszkaniec ulicy mówi, że sąsiedzi chętnie sami zaangażują się w pracę, potrzebują tylko wsparcia magistratu. - Dysponujemy kapitałem ludzkim, aczkolwiek nie ukrywam, że gdyby miasto chciało przyjechać i pomóc jakimś walcem, to jak najbardziej przyjmiemy taką pomoc. Chcemy wspólnie z miastem rozwiązać ten problem - najlepiej raz na zawsze. Płacimy podatki drogowe, a nie możemy w sumie z nich skorzystać - dodaje.
Janusz Fiszer, prezes Stowarzyszenia Mieszkańców Osiedla Skarbówek podkreśla, że większość napraw nawierzchni organizowali sami mieszkańcy ze swoich składek. Od miasta otrzymali jedynie frez do odcinka remontowanej przez siebie nawierzchni. Stowarzyszenie wielokrotnie zabiegało o spotkania i rozmowy z przedstawicielami magistratu.
- Po tych spotkaniach padały niby jakieś obietnice, ale właściwie do tej pory żadna z tych obietnic nie została spełniona - podsumowuje Fiszer.
W tej sprawie zwróciliśmy się do Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, do tematu wrócimy.
Autorka edycji: Joanna Chajdas
Aleksander Miedzianowski - mieszkaniec ulicy mówi, że sąsiedzi chętnie sami zaangażują się w pracę, potrzebują tylko wsparcia magistratu.


Radio Szczecin