Konsekwencje może ponieść nie tylko Joanna J. Nad szpitalem w Zdrojach, który nadzorował cały projekt, zawisło widmo zwrotu dotacji.

Środki na program szpital otrzymał z funduszy norweskich. Przetarg wygrało Pogotowie. Miało wyjaśniać maluchom, jak unikać oparzeń. W planach było ponad 8 tysięcy przedstawień i prezentacji w szkołach, przedszkolach i hospicjach. Kontrakt opiewał na 700 tysięcy złotych. Według śledczych, do znacznej części spotkań nie doszło, dlatego pieniądze nie należały się fundacji.

- Nieprawidłowości nie zauważył tymczasem szpital - mówi jego rzeczniczka Magdalena Knop. - Mamy wszystkie protokoły podpisywane przez minimum dwie osoby z każdej placówki, w której odbywały się te wykłady.

Magdalena Knop przyznaje, że nie było innej możliwości, by sprawdzić, czy kilka tysięcy spektakli faktycznie się odbyło. Szpital dostawał jednak wiele telefonów z pochwałami. - Podkreślano w nich, jak bardzo ważnym przedsięwzięciem było to, co zrealizowaliśmy - zaznacza Knop.

Przeprowadzenie cyklu spotkań z dziećmi było jednym z warunków, by fundusze norweskie przekazały szpitalowi w Zdrojach kilka mln zł na budowę Centrum Oparzeń. Nie wiadomo, czy sponsor nie zażąda zwrotu dotacji, jeśli sąd potwierdzi, że program nie został w pełni zrealizowany. Szefowa Pogotowia przyznała się w prokuraturze do winy. Komentarza odmówiła.