Na razie nie wiadomo czy w wyniku ataku ktokolwiek zginął lub został ranny.
Amerykańskie uderzenie w Syrii było odpowiedzią na atak rakietowy na bazę wojskową w irackim Kurdystanie. Zginął w nim cywilny pracownik pochodzący z Filipin, a kilka innych osób zostało rannych, w tym amerykański żołnierz.
Charakter odwetu wskazuje na to, że Waszyngton chciał wysłać sygnał ostrzegawczy pod adresem Iranu i wspieranych przez Teheran bojowników ale bez eskalacji konfliktu.
„Prezydent Biden będzie chronił Amerykanów i personel koalicjantów. Równocześnie, działaliśmy w rozważny sposób by doprowadzić do deeskalacji sytuacji we wschodniej Syrii i Iraku” - oświadczył rzecznik Pentagonu.
Uderzenie na obiekty wykorzystywane przez szyickie bojówki w Syrii było pierwsza operacja militarną dokonaną na rozkaz prezydenta Joe Bidena.