Rosja chce zastraszyć kraje wspierające Ukrainę - napisał w sieciach społecznościowych litewski minister obrony, Arvydas Anuszauskas. Odniósł się w ten sposób do słów Władimira Putina, który w sobotę ogłosił, że do 1 lipca Rosja umieści na Białorusi taktyczną broń jądrową.
"Nie warto się tym przejmować lub panikować i pytać 'co teraz będzie?' Obrona kraju NATO przed groźbą użycia broni nuklearnej jest zagwarantowana i to niezależnie o od tego, czy jest ona rozmieszczona na zachód, na wschód, czy na północ od naszych granic" - napisał polityk przypominając, że Sojusz graniczy z rosyjskimi obwodami kaliningradzkim i leningradzkim oraz z Białorusią.
Zdaniem ministra, zapowiedź rosyjskiego dyktatora świadczy jedynie o jego obawach przed wzmocnieniem wschodniej flanki NATO. Szef litewskiego resortu obrony podkreślił też, że przygotowanie w ciągu trzech miesięcy miejsca do umieszczenia broni atomowej jest w zasadzie niewykonalne, dlatego Kreml prawdopodobnie wykorzysta już istniejącą na Białorusi infrastrukturę.
Anuszauskas dodał, że Stany Zjednoczone również umiarkowanie oceniają krok Władimira Putina i nie zamierzają zmieniać żadnego ze swoich planów odstraszania nuklearnego.
Władimir Putin w wywiadzie dla propagandowego kanału Rossija24 zapowiedział, że rosyjskie głowice jądrowe zostaną rozmieszczone na terytorium Białorusi. Dyktator stwierdził, że do 1 lipca Rosja skończy budowę odpowiednich magazynów.
Niezależnie od tego Ukraina zażądała zwołania Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z zapowiedzią rozmieszczenia rosyjskiej taktycznej broni nuklearnej na Białorusi.
Ukraina oczekuje ze strony Wielkiej Brytanii, Chin, Stanów Zjednoczonych i Francji efektywnych przeciwdziałań kremlowskiemu szantażowi nuklearnemu - głosi oświadczenie MSZ w Kijowie. "Żądamy niezwłocznego zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ" - napisano w oświadczeniu.