Finansowanie budowy promów jest "dopięte", są też pieniądze na doposażenie stoczni w Szczecinie - mówił w Radiu Szczecin minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Podkreślał, że piątkowa uroczystość położenia stępki pod pierwszą z dwóch jednostek dla PŻB to część nakreślonego planu. Według ministra, w ciągu trzech miesięcy zakończy się remont w stoczni i budowa promu ruszy pełną parą.
Wiadomo, że inwestycji wymaga także stocznia. Tu mówi się o 100 milionach złotych. - W stoczni muszą być inwestycje - zaznaczył Gróbarczyk. - To nie będzie powrót do systemu, który znaliśmy, czyli wielkie molochy po kilka czy kilkanaście tysięcy osób.
Prom dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej buduje konsorcjum. Wkrótce będzie projekt wykonawczy. - Zakładamy, że to będzie okres około trzech miesięcy, który pozwoli przeprowadzić jeszcze prace remontowe w stoczni. Chodzi o pochylnię. Rozpoczęcie palenia blach nastąpi pod koniec tego roku - mówił Marek Gróbarczyk.
Minister zwracał też uwagę, że prom będzie miał nowy rodzaj napędu elektrycznego. Dwie nowoczesne jednostki dla PŻB - według Gróbarczyka - to idealna okazja dla stoczni, aby wdrożyć do produkcji nową technologię i w przyszłości wybudować takie jednostki również dla Polskiej Żeglugi Morskiej.
Dodaj komentarz 3 komentarze
najważniejsze, że był pokropek (cołaska obliczona procentowo od tego złoma?)
a poważniej - obawiam się, że ta propagandowa akcja przypomina mi z jednej strony sposób organizacji przes Kurskiego festivalu w Opolu, a z drugiej - film z Louisem de Funesem, który budował "Niezniszczalnego" i "Niezatapialnego".
Za PO dalej byśmy słyszeli, jak z 500+, zmniejszeniem wieku emerytalnego, deficytu, że się nie da. A tu znowu zonk, jednak się da. Pierwszy krok został zrobiony. Teraz powinniśmy wszyscy "trzymać kciuki", aby się udało wybudować na dobry początek te dwa promy dla PŻB i cztery dla PŻM.
Jestem pełen nadziei co do budowy statków, na chwilę obecną promów w Szczecinie. Jest dużo wątpliwości wśród rozmówców, ale dlaczego miałoby się nie udać? Nie chodzi o to, że rzucamy się z motyką na księżyc. W końcu nie rozpoczynamy budowy kosmodromu i rakiety z napędem LNG która miałaby lecieć na Marsa albo jeszcze dalej. Uważam że inwestycja jest jak najbardziej w zasięgu ekonomicznego powodzenia, więcej wiary.
Pozdrawiam.