Większość unijnych krajów, przy sprzeciwie m.in. Polski i Węgier, przyjęła wspólne stanowisko w sprawie pracowników delegowanych. Chodzi o zmiany w przepisach i zaostrzenie zasad wysyłania osób do pracy za granicę. Decyzję podjęli ministrowie pracy z 28 państw po ponad 12-godzinnych negocjacjach w Luksemburgu.
Dla Polski warunkiem zaakceptowania kompromisu były zapisy dotyczące transportu międzynarodowego. - W tym przypadku niestety nie udało się osiągnąć postępu - mówiła po naradzie minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Polska, która ma jedną z największych flot transportowych w UE, nie chciała, by zaostrzone wymogi dotyczące pracowników delegowanych odnosiły się bezpośrednio do transportu. Ponadto, wbrew stanowisku Polski, skrócono do 12 miesięcy okres wysyłania osób do pracy za granicę, z możliwością przedłużenia o pół roku. Takie rozwiązania są po myśli Francji.
Uzgodnienia mają zacząć obowiązywać po czterech latach od wejścia w życie zmian. - Jest to stosunkowo długi okres, który da przedsiębiorcom czas na to, by mogli zapoznać się z nowymi przepisami i stosować nowe rozwiązania - zaznaczyła Rafalska.
Uzgodnienia unijnych krajów nie kończą prac nad zmianami w dyrektywie o delegowaniu pracowników. Teraz swoje stanowisko musi jeszcze przyjąć Parlament Europejski. Ostateczny kształt przepisów będzie zależeć od wyniku negocjacji przedstawicieli unijnych rządów i europosłów.